Film na postawie powieści Johna le Carré Tinker, Tailor, Soldier, Spy z 1974 roku, wydanej u nas w 2000 roku jako Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Szpieg. Zyskuje w przypadku poprzedzenia bądź uzupełnienia seansu lekturą. Podobnie jak powieść, która zyskuje po uzupełnieniu o film.
Doskonali aktorzy: Gary Oldman jako George Smiley, Benedict Cumberbatch jako Peter Guillam, Colin Firth jako Bill Haydon, Tom Hardy jako Ricki Tarr, do tego John Hurt (Kontroler), Toby Jones (Percy Alleline), Mark Strong (Jim "Ellis" Prideaux) i David Dencik (Toby Esterhase).
W "Cyrku", czyli siedzibie brytyjskiego wywiadu, prawdopodobnie jest podwójny, trzeba go zlokalizować po cichu, by nikt się nie zorientował, że w ogóle coś się dzieje. Poproszony o przeprowadzenie akcji emerytowany Smiley wraz z młodym Guillamem niepostrzeżenie gromadzą dokumenty (doskonała scena wykradania teczki z archiwum, Cumberbatch - oklaski, ale w książce opisana jeszcze lepiej) i stary wyga George "namierza", o kogo może chodzić. Przeprowadzona zasadzka potwierdza domysły. I najlepsze na końcu. Przy dźwiękach radosnej piosenki "La Mer" śpiewanej przez Julio Iglesiasa widzimy sekwencję scen końcowych, od epizodu z balu, poprzez "pożegnalne" ujęcia z niektórymi głównymi bohaterami, aż po powrót Smiley'a w glorii chwały na stare cyrkowe śmieci. Lubię uśmiechy satysfakcji z dobrze wykonanej roboty Cumberbatcha i Oldmana w ostatnich ujęciach.
Stopień skomplikowania akcji nie jest, z perspektywy "po", wysoki. Ale na wszelki wypadek obejrzałam najpierw po łebkach film, jednym okiem i w wersji oryginalnej, potem przeczytałam powieść, ze ściągawką, kto kogo w filmie grał i już łapczywie rzuciłam się na ponowne pełne i z polskimi napisami oglądanie. Dziwiąc się, jak mogłam marudzić na zapas, że starocie, że szare i ponure kadry, że jak ci faceci w ogóle koszmarnie chodzili ubrani, o fryzurach nie wspominając, no i w ogóle o co chodzi, nijak nie można się połapać. Teraz wyrzucam wszelkie uprzedzenia i przystępuję do nowych filmów i książek ze sporą dozą tolerancji. Czego i Wam życzę.
Doskonali aktorzy: Gary Oldman jako George Smiley, Benedict Cumberbatch jako Peter Guillam, Colin Firth jako Bill Haydon, Tom Hardy jako Ricki Tarr, do tego John Hurt (Kontroler), Toby Jones (Percy Alleline), Mark Strong (Jim "Ellis" Prideaux) i David Dencik (Toby Esterhase).
W "Cyrku", czyli siedzibie brytyjskiego wywiadu, prawdopodobnie jest podwójny, trzeba go zlokalizować po cichu, by nikt się nie zorientował, że w ogóle coś się dzieje. Poproszony o przeprowadzenie akcji emerytowany Smiley wraz z młodym Guillamem niepostrzeżenie gromadzą dokumenty (doskonała scena wykradania teczki z archiwum, Cumberbatch - oklaski, ale w książce opisana jeszcze lepiej) i stary wyga George "namierza", o kogo może chodzić. Przeprowadzona zasadzka potwierdza domysły. I najlepsze na końcu. Przy dźwiękach radosnej piosenki "La Mer" śpiewanej przez Julio Iglesiasa widzimy sekwencję scen końcowych, od epizodu z balu, poprzez "pożegnalne" ujęcia z niektórymi głównymi bohaterami, aż po powrót Smiley'a w glorii chwały na stare cyrkowe śmieci. Lubię uśmiechy satysfakcji z dobrze wykonanej roboty Cumberbatcha i Oldmana w ostatnich ujęciach.
Stopień skomplikowania akcji nie jest, z perspektywy "po", wysoki. Ale na wszelki wypadek obejrzałam najpierw po łebkach film, jednym okiem i w wersji oryginalnej, potem przeczytałam powieść, ze ściągawką, kto kogo w filmie grał i już łapczywie rzuciłam się na ponowne pełne i z polskimi napisami oglądanie. Dziwiąc się, jak mogłam marudzić na zapas, że starocie, że szare i ponure kadry, że jak ci faceci w ogóle koszmarnie chodzili ubrani, o fryzurach nie wspominając, no i w ogóle o co chodzi, nijak nie można się połapać. Teraz wyrzucam wszelkie uprzedzenia i przystępuję do nowych filmów i książek ze sporą dozą tolerancji. Czego i Wam życzę.
"Tinker Tailor Soldier Spy"
(Szpieg)
Francja, Niemcy, Wielka Brytania 2011
Reżyseria: Tomas Alfredson
Scenariusz: Bridget O'Connor, Peter Straughan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz