Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

czwartek, 29 listopada 2012

Kjell Ola Dahl - "Czwarty napastnik"




Do pierwszej książki Dahla ("Mały złoty pierścionek") podchodziłam nieufnie, z obawą, że nic dobrego. Przez kilka stron nie mogłam załapać, zaskoczyć. Ale w końcu ja i książka doszłyśmy do porozumienia, złapałam rytm, załapałam poczucie humoru autora i już truchcikiem pobiegłam do końca i przez część drugą ("Mężczyzna w oknie") dobiegłam do trzeciej, "Czwartego napastnika". Główni bohaterowie, inspektor Gunnarstranda i jego asystent komisarz Frank Frølich prowadzą dochodzenie, w które zamieszana jest Elisabeth, z którą właśnie związał się Frank. Układ "ździebko" niezręczny dla policjanta. Zostaje przez to odsunięty od śledztwa, jednak, oczywiście, prowadzi je nadal na własną rękę. Znika kilka osób, w tym Elisabeth, gdzieś w tle pojawia się skradziony obraz Belliniego. W sumie fabuła taka sobie, wciąga na chwilę, ale nie zostaje w pamięci na dłużej. Kiedy już wszystko się wyjaśni, nie padamy z wrażenia. Ale cykl ma swój rytm i klimat, Gunnarstranda jest bezbłędny, zwłaszcza w scenkach rodzajowych z rybką o imieniu Kalfatrus. Dahl doprawił swoje książki sporą garścią informacji o swoim kraju, o literaturze, malarstwie. Już w lutym kolejna część norweskiej serii, o makabrycznym tytule, na szczęście zamienionym przez wydawcę na bardziejszy. Już się cieszę, choć bez drżenia rąk, szkoda tylko, że nie będzie Kalfatrusa. A okładka z sennego koszmaru.


Kjell Ola Dahl
"Czwarty napastnik"
(Den fjerde raneren)
rok wydania oryginału: 2005


wtorek, 27 listopada 2012

Florcia zamierza odwiedzić sąsiadkę


Florcia postanowiła odwiedzić swoją sympatyczną sąsiadkę, panią Adelę. Już się zebrała, myśląc o aromatycznej kawce i pysznym paniadelowym ciachu (wypieki udawały się Adeli nadzwyczajnie), kiedy przypomniała sobie, że przecież Adela wyemigrowała na stałe, z całej zagranicy wybierając Irlandię. Zamieszkała podobno w Antycznej części Dublina.


poniedziałek, 26 listopada 2012

"Niegdyś a dzisiaj"


"W młodszych dniach cieszyłem się z poranka,
Wieczorem płakałem; teraz, gdy jestem starszy,
W zwątpieniu zaczynam mój dzień, ale
Święty i światły jest mi koniec dnia."

                          Fryderyk Hölderlin
                         


sobota, 24 listopada 2012

"Con amore" - Krystyna Berwińska




Con amore to określenie sposobu wykonywania utworu muzycznego, znaczy grę  z uczuciem. Ale także jest to powieść z lat siedemdziesiątych o dwudziestolatkach z konkursem chopinowskim w tle. Do niedawna nie miałam pojęcia o istnieniu książki, miałam w głowie jedynie odpychającą realizację filmową (rola Ewy - katastrofa). Przeczytałam ze względu na charakter muzyczno-konkursowy tła opowieści. I całkiem zadowolona jestem. Przeniosłam się na chwilę do lat siedemdziesiątych czyli moich najwcześniejszych wspomnień. 

Trójka przyjaciół, Zośka, Andrzej i Grzegorz przechodzą eliminacje do konkursu chopinowskiego. Ich profesorem jest Tata, czyli ojciec Zosi. Ewa, dziewczyna Grzegorza, nagle dowiaduje się o guzie w mózgu, izoluje się od świata, wpada w depresję, rzuca chłopaka, zakochuje się w niej Andrzej, którego z kolei skrycie wielbi córka profesora... Stanowczo, jak z telenoweli :) Na szczęście język powieści jest całkiem przyjemny i, bynajmniej, nie telenowelowy. Chłopaki, tuż po przejściu eliminacji, wiedzą, że mają bardzo duże szanse na finał konkursu, jeśli odpuszczą na kilka miesięcy wszystko oprócz muzyki, która jest zazdrosna. Ok, tylko kto zaopiekuje się Ewą, załamaną sierotą bez bliskich?

Muzyka Chopina przepływa przez kolejne strony książki, bohaterowie grają pod figurą (pod pomnikiem Chopina w Łazienkach), w Wólce (w Żelazowej Woli), w TiFC-u, w Filharmonii, w Saloniku Chopinów na Krakowskim, a spotykają się na Okólnik pod luteńką. Oprócz wątku dla melomanów jest sporo ciekawych momentów z życia wziętych, zwłaszcza z "tamtych" czasów, ale też i uniwersalnych. Książkę powinnam przeczytać pół życia temu. Ale nie przeczytałam.

Podobało mi się sporo fragmentów "Con amore", kilka zacytuję:

"Wchodzisz na estradę i krzyczysz: "Patrzcie jak ja gram!". A trzeba, żebyś mówił: "Jak piękna jest muzyka, którą gram...".  (nauki Taty)

"Jak to jest z Chopinem i z tym fortepianem Chopina. Starać się, aby nasz brzmiał tak jak jego? Inna była skala możliwości instrumentu wtedy, a inna jest dziś. Na przykład tamto forte i nasze... Czy grając Chopina mamy prawo do naszego forte, choć wiemy, że u niego nigdy tak ono nie brzmiało? Tata twierdzi, że mamy prawo, bo Chopin odkrył duszę fortepianu. Jego kolorystykę, dynamikę, instrumentalizm - a więc, jakby przeczuwał fortepian przyszłości."  (nauki Taty)

"Lubię obserwować, jak się różni pianiści zachowują na estradzie. Na przykład: on i Grzesiek. Kolosalna różnica! Grzegorz nosi wizytowe ubranie, jakby się w nim urodził. Jędrek - traktuje swój uniform koncertowy jak dopust boży. Grzegorz - widzi publiczność, umie się kłaniać, umie słać jej uśmiechy, okazywać wdzięczność. Jędrek - w ogóle jej nie widzi; dla niego wszystko, co nie jest muzyką, jest złem koniecznym, udręką. Grzegorz siada do fortepianu ceremonialnie, poprawia krzesło, przypasowuje się, wyciera ręce, przeciera chusteczką klawiaturę, wyczekuje na uspokojenie sali... Jędrek rzuca się na stołek i wali z kopyta. Ma się wrażenie, że jeszcze nie usiadł, a już gra. Grzegorz - opanowany, elegancki. Jędrek - żywioł, nieświadomy swojej siły. Człowiek - fortepian. Sama muzyka. I tylko czasem w jego twarzy jest tyle męki, że aż patrzeć na niego nie mogę."

"Con amore"
Krystyna Berwińska
rok wydania: 1976

zegar słoneczny z pomnikiem




Karol Józef Lipiński
1790 - 1861


W Radzyniu Podlaskim, przed Pałacem Potockich pojawił się niedawno pomnik Karola Lipińskiego, polskiego skrzypka i kompozytora, właśnie w Radzyniu urodzonego.

A w pobliżu, ni z tego, ni z owego, wyrósł zegar słoneczny, nówka, ale tyz pikny.



zdjęcia by xbw



wtorek, 20 listopada 2012

'olśnienie poezją' - Adam Zagajewski - "Anteny"





Postanowiłam zrobić sobie weekend z Zagajewskim, pomysł przedni. Przykleiłam się do "Anten" tak silnie, że połowa nocy minęła, a ja jeszcze, mimo coraz bardziej sklejonych powiek, chciałam sobie poserfować na tej poetyckiej fali :) W nocy śniło mi się wzburzone morze unoszące statki w zatoce, sennie niegroźne i sennie magiczne. Było dziwnie jasne i fascynujące. Patrzyłam na nie przez okno niezwykłego domu. Zdecydowanie poezja Zagajewskiego może stymulować ciekawe sny, czego i Wam życzę.

Już okładka tomiku, starannie wybrana przez poetę, silnie porusza, zwłaszcza takiego wzrokowca łasego na obrazy jak ja. A to co w środku także może nakarmić na długo, a i na całkiem sporo dokładek wystarczy. Zatem - pełna uczta.

Jest tu "zachwyt nad staccato dawnej muzyki", "tęsknota za morzem, zawsze nowym, świeżym", tu "płoną ogniska na łąkach" i "sowy śpiewają", a "wiatr kołysze sosną", "żółte pola", "zielone platany" i "ogromne sterty pachnących jabłek". Miasta, katedry, turyści, Hölderlin i uwielbienie Miłosza, i delfiny.

Jest sporo muzyki Bacha, Beethovena, Brahmsa, Mozarta, Schuberta, Schumanna, Chopina, Mahlera, Szostakowicza, Lutosławskiego, a nawet śpiew Kathleen Ferrier i orkiestra Cyganów.

Adam Zagajewski
"Anteny"
rok wydania: 2005


rób to do czego się nadajesz


"Nigdy nie zapomnę jego pierwszego kazania. Było na temat, że każdy powinien to robić, do czego się najlepiej nadaje. (...)

>> Gdybyś miał krowę i drzewo jabłoni i gdybyś jabłoń przywiązał w stajni, krowę zasadził w ogrodzie tylnymi nogami, ile też mleka otrzymałbyś z drzewa, a ile jabłek przyniosłaby ci krowa?<<"

Uśmiałam się nieźle czytając ten fragment (Zagadka! Z jakiej książki?), ale i w całej rozciągłości chłonę mądrość kazania i wcielam w codzienność.

poniedziałek, 19 listopada 2012

wspólne słuchanie muzyki (2)




Muzyka słuchana z tobą

     Music I heard with you was more than music...
                                      Conrad Aiken


Muzyka słuchana z tobą
zostanie na zawsze z nami.

Poważny Brahms i elegijny Schubert,
niektóre piosenki, czwarta ballada Chopina,

kilka kwartetów o rozdzierającym
serce brzmieniu (Beethoven, adagia)

i smutek Szostakowicza, który
nie chciał umierać.

Wielkie chóry w pasjach Bacha
 - jakby ktoś nas wołał

i żądał od nas radości,
czystej i bezinteresownej,

radości, w której wiara
jest czymś oczywistym.

Pewne fragmenty Lutosławskiego
ulotne tak jak nasze myśli.

Śpiew czarnej śpiewaczki bluesa
przeszywał nas jak lśniąca stal -

choćby dobiegał nas gdzieś na ulicy,
w zakurzonym, brzydkim mieście.

Niekończące się marsze Mahlera,
głos trąbki otwierającej piątą symfonię

i pierwsza część dziewiątej
(ty go czasem nazywasz "malheur"!).

Rozpacz Mozarta w Requiem,
jego pogodne koncerty fortepianowe,

które nuciłaś lepiej niż ja
 - ale o tym dobrze wiemy.

Muzyka słuchania z tobą
zamilknie razem z nami.


Adam Zagajewski
z tomiku "Anteny"




wspólne słuchanie muzyki (1)


Muzyka słuchana


Muzyka słuchana z tobą
była więcej niż muzyką
i krew która płynęła w naszych tętnicach
była więcej niż krwią
a radość którą odczuwaliśmy
była prawdziwą radością,
i jeśli mogę komuś za to dziękować
to dziękuję teraz,
zanim będzie za późno
i zbyt cicho.

 Adam Zagajewski
z tomiku "Anteny"


sobota, 17 listopada 2012

"Majestat snu"


Majestat snu

Sen jak weranda w wiejskim domu
odsłania przed tobą las i cienie
i wnętrze wspomnień.
Sen jest umysłem wolnym od przymusu,
dumną stolicą poezji i dramatu.
Sen to myśl jeszcze nie wcielona,
którą skąpo odżywia zazdrosna jawa.
Sen jest Asyrią surową i waleczną.
Sen jest Toskanią widzianą o świcie,
gdy smukłe drzewa piją atrament
z czarnej ziemi – i miastem,
które oddycha przez długie papierosy smutku.
Sen odwiedza szpitale i więzienia,
pociesza strapionych
jak zakonnica o czystym sercu;
Sen gaśnie, zmęczony;
umiera lekko, bez żalu
i bez spadkobiercy – jak Norwid.

 Adam Zagajewski
z tomiku "Pragnienie"