Po przeczytaniu "Zawału" zabrałam się od razu za "Tajny dziennik". I przeniosłam się w części w końcówkę lat 70 i sobie w niej tkwię i nie chce mi się kończyć książki i wychodzić poza jej okładki, a najbardziej odnosić do biblioteki, chciałabym mieć na własność pod ręką. Więc jeszcze w trakcie czytania piszę. Albo czytam coraz lepsze książki, albo coraz bardziej się w czytane treści angażuję, albo i jedno i drugie. Świat miniony pokazywany w prozie Białoszewskiego przyzywa hipnotycznie, a z Mironem zakumplowałam się, jak z nikim wcześniej. Ktoś gdzieś o nim powiedział czy napisał "ciepło ironiczny". Wielbiciel szarości, półmroków, ciemności, nocy. Skromny, zwyczajny, naturalny. Niewbijający się w żadne schematy ani stereotypy, nawet na chwilę. Całym sobą zanurzony w teraźniejszości, w codzienności, zwykłości, zwyczajności. Miłośnik szwendania się, zwłaszcza nocnego. Żywiący się głównie mlekiem w proszku i tortem serowym z galaretką. Ciąg dalszy wkrótce.
Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz