Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

środa, 5 września 2012

na fińskiej wyspie - Leena Lehtolainen "Pod wiatr"




Pociąga mnie wszystko co fińskie. I pojęcia nie mam, czemu tak jest. Kiedy widzę fińską powieść, to aż mi się do niej ręce trzęsą. Niedawno odkryłam Leenę Lehtolainen i zapragnęłam od razu przeczytać wszystko, co się da. "Pod wiatr" (Tuulen puolella) to ostatnia osiągalna na naszym rynku powieść Leeny (dwie wcześniejsze już przeczytałam, o "Kobiecie ze śniegu" tutaj). Jest skromnie, choć kobitka trzaska książki jedną za drugą, aż chciałoby się normalnie wziąć i potłumaczyć resztę, ale za wysokie progi na moje raczkujące fińskie nogi, nawet przepisu na sos nie jestem w stanie samodzielnie przetłumaczyć :(

W "Pod wiatr" jest niemal wszystko, co lubię, to książka jakby dla mnie pisana. Skąd autorka wie co dla mnie najsmakowitsze, czyta mojego bloga?! :)

Akcja dzieje się na południu Finlandii, głównie w Espoo i na wyspie Rödskär, a także po prostu na wodzie czyli na fińskim Bałtyku. Jest natura, jest morze niespokojne, latarnia morska, klify, jachty, sauna. Kiedy bohaterowie po saunie na wyspie zasiadają do posiłku i jedzą jedzonko wege, no to zaczęłam podejrzewać, że Leena zakradła się do mojego mózgu i wzięła sobie z niego moje marzenia :D Bo Finlandia i wegetarianizm raczej nie są blisko skumane. Na wyspie giną w odstępie roku dwie osoby w identycznych okolicznościach i wracająca z urlopu macierzyńskiego policjantka Maria Kallio prowadzi dochodzenie, godząc pracę, opiekę nad niespełna roczną córeczką i życie własne polegające głównie na uprawianiu sportu, choć nie tylko. Raz wybrała się na mecz Węgry - Finladia w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 1998, wydarzenie autentyczne. Opisała dramat fińskich kibiców po samobójczej bramce już właściwie w doliczonym czasie gry, kiedy to Finlandia odpadła, i do fazy grupowej MŚ awansowały Węgry. Następny plusik dla Leeny, ale nie ostatni. Pojawił się bowiem w powieści fortepian (abo pianino?) i nuty Sibeliusa i wątek operowy, gdyż jeden z bohaterów jest tenorem. No Winterreise Schuberta... Jeszcze nie spotkałam się, by jedna książka była naszpikowana taką ilością różności moich ulubionych. Bo jeszcze i helikopterek jest, na wyspę leci. Zagadka wyjaśnia się na końcu i napięcie, KTO? i DLACZEGO? utrzymuje się, jak należy.  

OK, więc teraz negatywy, bo są. Sama powieść, obiektywnie jako powieść, jest taka sobie, fabuła, gdyby nie ubarwienie w "moje ulubione", byłaby przeciętna, mało wyrachowana. Początek książki mało spójny, kolejne fragmenty trochę "skakane", nie wiedzieć czemu. Nie podoba mi się momentami wynaturzony feminizm (karmiąca matka pijąca alkohol i to niezbyt symbolicznie). Ale to tyle minusików. Poza tym książka jest po prostu ciekawa, zawiera mnóstwo scenek ze zwykłego życia w Finlandii, dla wielbicieli "fińszczyzny" lektura obowiązkowa.

Muszę jeszcze napisać o knajpkach fińskich, mają rozweselające nazwy, Spragniony Wielbłąd i Spragniony Łosoś. Ciekawe, czy istnieją naprawdę :)

Czytając książkę po polsku, rzecz jasna, brakowało mi obok tekstu oryginalnego. Dlaczego, oprócz poezji od czasu do czasu, nie wydaje się książek dwujęzycznych? Świat wokół jest mocno ułomny. A moje problemy niestandardowe. Ale to gratis, te standardowe mam w pakiecie, jak wszyscy.





4 komentarze:

  1. Po to właśnie nie wydaje się tak złożonych, oryginalnych pozycji, co by społeczeństwo nie rozwijać. To podstawa w naszym kraju. Nie rozwijać, nie uczyć, nie otwierać na nowe horyzonty... Bo jeszcze mądrzejsi się staniemy. ;)-

    Nie znam fińskiej literatury za bardzo, ale ostatnio naszła mnie ochota na książki skandynawskie, których z braku czasu nie byłam w stanie doczytać przy Wyzwaniu Nordyckim, w którym brałam udział jakiś czas temu. Podobnież chodzą za mną*, książki rosyjskie. Dzięki zatem za podsunięcie tytułów, poszperam, obaczę ;)

    Pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze "więcej wiedzieć" znaczy "być mądrzejszym" :) No, ale zawsze lepiej wiedzieć więcej, niż mniej, może w końcu coś zaskoczy i przeskoczy z "wiedzieć" na "rozumieć".

      Tytułów z północy wkrótce więcej. Nie tylko z północy zresztą. Jeśli wypalą moje zamiary, będzie tu chwilowo trochę bardziej książkowo.

      Usuń
  2. Ty z tym feng shui... to na poważnie? O_o Anyway... Noszę się z poważnym zamiarem przeczytania jakiegoś dobrego kryminału skandynawskiego, ale bez rzeźni, ot klasyczny, choć zaskakujący kryminał. Nie wiem tylko czy przy mojej nikłej znajomości tego przedziału lit. skandynawskiej, uda mi się wycelować odpowiednio w bibliotece. Hm... Może mogłabyś mi coś doradzić??

    Pozdrawiam i życzę owocnej kompo-odtrutki. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w tym całym feng shui na pewno coś jest, rzadko w którym pomieszczeniu mogę mieszkać/przebywać bez totalnego przemeblowania na "po mojemu".

      Z kryminałami z północy jestem trochę już zaprzyjaźniona, w najbliższych dniach o kilku napiszę.

      Odtrutka bywa cykliczna, więc "pojawiam się i znikam" :)

      Usuń