Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Benedict Cumberbatch w Krakowie


Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego Off Plus Camera w Krakowie już za kilka dni (2-11 maja 2014). Poruszyła mnie wiadomość o przyjeździe Benedicta Cumberbatcha, zwłaszcza teraz, kiedy znalazł się w jeszcze bardziej oświetlonych rejonach życia publicznego - Time 100. Na festiwalu odbędzie się pokaz filmu "Little Favour", o którym pisałam niedawno. Po projekcji odbędzie się spotkanie z producentami. "Little Favour" to krótkometrażówka wyprodukowana niezależnie przez SunnyMarch. A SunnyMarch to firma produkcyjna założona przez Adama Acklanda, Bena Dillona, Benedicta Cumberbatcha i Adama Selvesa. Benedict pojawi się więc na festiwalu jako PRODUCENT.

Benedict, welcome to Poland!


Boję się. Mam wizję bogu ducha winnego człowieka rozszarpywanego przez tłum jak w finale "Pachnidła". Ludzie, Polacy, rodacy, ogarnijcie się, opanujcie się, powstrzymajcie się. Proszę, pozwólcie zapamiętać Benedictowi nasz kraj jako oazę kultury i wyważenia w dzikim oceanie świata. Czy naprawdę musicie mieć jego autograf, czy musicie mieć z nim fotkę z komórki, czy musicie go dotknąć, koniecznie powiedzieć mu hello osobiście i zadać mu pytanie, które słyszał już i odpowiadał na nie w ilościach niepoliczalnych? Skoro tak wielbicie Cumberbatcha, to w ramach tego podziwu okażcie szacunek i nie oblegajcie jak rzadkiego okazu z gablotki. Aktywujcie empatię.

sobota, 26 kwietnia 2014

w galerii handlowej



zdjęcia: xbw

cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa


O cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa,
W brązie zachodu kute wieczornym promieniem,
Nad wodą, co się pawich barw blaskiem rozlewa,
Pogłębiona odbitych konarów sklepieniem.

Zapach wody, zielony w cieniu, złoty w słońcu,
W bezwietrzu sennym ledwo miesza się, kołysze,
Gdy z łąk koniki polne w sierpniowym gorącu
Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę.

Z wolna wszystko umilka, zapada w krąg głusza
I zmierzch ciemnością smukłe korony odziewa,
Z których widmami rośnie wyzwolona dusza...
O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa?

Leopold Staff - Wysokie drzewa
z tomu Wysokie drzewa (1932)


piątek, 25 kwietnia 2014

tylko cicho


Mówi się, że droga do szczęścia nie istnieje, że to samo szczęście jest drogą. Najstarsze mądrości świata. Mało kto zwraca na nie uwagę. W ostateczności nagina się je i przeinacza na własny użytek. Dostosowuje do potrzeby chwili. Męczy mnie katar, więc jestem szczęśliwa, katar drogą do szczęścia. Bo co innego można robić między jednym kichnięciem a drugim. Dopadłam wreszcie kilku dramatopisarzy, trochę, jak to ja, seryjnie. Mogli wybrać brydża, bo w liczbie czterech, zdecydowali się jednak na tenis. I teraz w mojej głowie toczy się pojedynek deblowy między parami Mrożek-Różewicz i Ibsen-Ionesco, chyba nie polecam takiej mieszanki, chyba, że kto lubi wybuchowe. Na razie cierpliwie czekam aż skończą, mogę im nawet piłki podawać, byle nie zaczął który walić rakietą o kort. Może szybko skończą i pójdą sobie. Czasem dobrze otworzyć usta do żywej istoty obok. Od wybycia Ukasza brakuje  mi obecności wysokorozwiniętego mózgu, zaawansowanej inteligencji. Przyłapałam się dziś na mówieniu do paprotki. Syn, kiedy opowiadałam mu o tym przez telefon, wyraził zaniepokojenie. Proszę się nie martwić, nawet nie nadałam jej imienia. Ekspansja genów, zostałam po raz kolejny ciocią-babcią. Rodzice nadali dziewczynce tak krótkie imię, że ochrzciłam ją po swojemu, Apolonia. Tylko cicho, żeby się nie dowiedzieli.

Przeglądam sobie listę 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie wg amerykańskiego tygodnika Time. Czy powinnam o nich słyszeć? Mała ilość Europejczyków (10), głównie Ameryka Północna (57). Ilu spośród nich niesie w świat jedynie dobro, spokój, szczęście? Ilu ma dobre intencje i działa w dobrej wierze?

czwartek, 24 kwietnia 2014

WW-Wiosna



Władysław Wankie
(1860 - 1925)

- Wiosna -
przed 1897
Muzeum Narodowe w Warszawie
 

"i będzie można odetchnąć"


"ONA Głupota przybiera rozmiary
     normalne
ON nieskończoność jest krótsza
     od nogi
     Sophii Loren
ONA miłość i nienawiść
     zmniejszyły wymagania
ON biel nie jest już taka biała
     taka rażąco biała
ONA czerń nie jest już taka czarna
     taka naprawdę czarna
ON temperatura jest średnia
ONA wiatry są umiarkowane
ON ucho van Gogha
     wygląda prawie komicznie
ONA jak zielone ucho śledzia
ON metafizyka ma
     nogi jamnika
ONA opoka mięknie
     i opowiada anegdotki
ON znów jest coś
     w rodzaju poezji
OBOJE zakłada się nogę na nogę
ON na akademii koncercie
     w teatrze w samolocie
ONA psy chodzą w kołderkach
     młodzież jest zagadkowa
     pani Zofia radzi zapomnieć
ON pryszcz na nosie stwarza
     problem alienacji
OBOJE zakłada się nogę na nogę
ON apokalipsę
     czytuje się do poduszki
ONA cytuje w "Przekroju"
ON hierarchia walczy
     z prezerwatywami zamiast
ONA walczyć o podniesienie ich jakości
ON o końcu świata
     mówi się pobłażliwie
OBOJE zakłada się nogę na nogę
ONA domy stoją
ON samochody jeżdżą
ONA panowie mają panie
ON panie mają futra
ONA futra mają kołnierze
ON i tak dalej
OBOJE zakłada się nogę na nogę
ON w kościołach mówi się o piekle
     w sposób oględny
ONA zakłady pogrzebowe
     są obficie zaopatrzone
ON w wielki asortyment
     trumien i wieńców
ONA zdarzają się i tu nadużycia
ON ale klienci mają rację
ONA można wstąpić
ON można wystąpić
ONA można się oburzyć
ON niezbyt głęboko
ONA można wypić kawę
OBOJE zakłada się nogę na nogę

     chwila ciszy
ON A wiesz boję się trochę

     boję się że mogę to stracić
ONA co
ON no właśnie to nic
     boję się o to
     że mogę stracić to
     coś niecoś
OBOJE naszą małą stabilizację
ON że mogę stracić to wstawanie
     z łóżka
ONA to kładzenie się do łóżka
ON i to leżenie w łóżku
ONA i pracę i mój stosunek
     do pracy i stosunek
     przełożonego do mnie
ON i nasze wzajemne stosunki
ONA które nie układają się
     najlepiej
ON ale przecież lepiej tak
     niż wcale
ONA boję się troszkę
     że mogę stracić to mieszkanie
ON i obiady które są raz lepsze
     raz gorsze i ciebie
OBOJE i twoje i moje i nasze
ON w pewnym sensie poglądy
ONA troszkę się boję o szafę
ON i o spodnie w szafie o poetykę
ONA i porcelanę i estetykę
     i kieliszki i etykę
ON o nasze ostatnie słowa
     przed zaśnięciem
ONA i te przed ziewnięciem
ON i o sufit nad nami
OBOJE Nasza mała stabilizacja
     może jest snem tylko
ON ale tak naprawdę tak w głębi
     wierzę że wszystko
     jednak się jakoś ułoży
ONA i będzie można
     odetchnąć
ON z drugiej strony
     jednak coś mnie
     nurtuje
ONA od przebudzenia do
     zaśnięcia
ON Nasza mała stabilizacja
     może jest snem tylko"

fragment dramatu "Świadkowie albo Nasza mała stabilizacja", 1964
Tadeusz Różewicz (9 października 1921 - 24 kwietnia 2014)

świat demaskowany


Matka to po fińsku podróż. Matką jestem od 22 lat. Równiutko. Funkcja rodzica korespondencyjnego - małe ciche bohaterstwo, przez nikogo nie zauważone, przez nikogo nie docenione. Po raz pierwszy jestem matką na dystans, Gniozdurek poszedł w świat.

Świat, który zdejmuje kolejne maski i warstwy otuliny, odziera człowieka z kolejnych złudzeń. My odarci, świat coraz bardziej zdemaskowany. Łuski w oczy wciskamy jak szkła kontaktowe, byle jeszcze trochę przesłonić całą prawdę niepiękną. Zawsze tak było, tylko bez Internetu, łatwiej było trzymać się z daleka od drzewa poznania dobra i zła. Technologie galopują, już prawie nikt nie nadąża, a to dopiero początek. 

Świat żegna Marqueza, Polska żegna Różewicza, Machulski napisał sztukę o Machiavellim. "Machia" będzie wystawiana w kilku teatrach, może uda mi się jakoś pójść, albo choć przeczytać wersję pisaną. Polski teatr nadąża za rzeczywistością, głęboki ukłon.

Idę, poopowiadam sobie bajki. "Coś zróbmy, coś zaróbmy, trochę żywności kupmy!" (Jan Brzechwa)

PA! CZÓŁKO.



"Happy" z Belfastu, szczególnie przywiązałam się do tego właśnie wykonania.

środa, 23 kwietnia 2014

Sylvain Tesson - "W syberyjskich lasach"




Sylvain Tesson znudzony Paryżem, zmęczony mówieniem, tłumem, hałasem, spotykaniem znajomych, postanowił zaszyć się na pół roku w drewnianej chatce nad jeziorem Bajkał. Rozpoczął w lutym 2010 roku, na termometrze było ponad trzydzieści stopni na minusie. Wokół las, góry, zamarznięte jezioro i żywej ludzkiej duszy nie uświadczysz, teoretycznie. Nie udało się, w trzecim miesiącu musiał "wyskoczyć" do cywilizacji na dziewięć dni, po przedłużenie wizy. Więc samoloty, sklepy, miasta gęsto zaludnione wdarły się przemocą w zaplanowaną długoterminową samotnię. Zresztą, co to za samotnia, co kilka dni kilkugodzinna wyprawa do sąsiadów, niespodziewane odwiedziny rybaków, sąsiadów, turystów. Co prawda dróg nie ma, ale zamarznięte jezioro też dobrą nawierzchnią komunikacyjną dla samochodów, rowerów, skuterów oraz ruchu pieszego (najlepiej w rakach) a nawet na łyżwach. Trzeba tylko uważać na lodowe spiętrzenia, pęknięcia i szczeliny. I nie dać się zwiać wichurze na drugi brzeg jeziora odległego o jedyne osiemdziesiąt kilometrów. Tessonowi przez część pobytu w głuszy towarzyszą dwa pieski.

Jak na niespokojną duszę wykazał się zadziwiającym znieruchomieniem. Wcześniej przeszedł na piechotę Himalaje, przebył spory kawałek Azji, wdrapywał się nawet na katedry. Siedząc w chacie łowił ryby, zbierał niedźwiedzi czosnek i dziką cebulę, rąbał drewno i przerębel w lodzie (codziennie, do roztopów, by dostać się do wody). Jednak co jakiś czas łapał sprzęt i wdrapywał się na pobliskie ośnieżone szczyty, tudzież nader często wspomagał się obficie nagromadzonym napitkiem procentowym. Równie często jak po alkohol lub nawet częściej, sięgał po książki, których zabrał około siedemdziesięciu. Zamieścił nawet dokładny spis leśnych lektur. Tesson często i hojnie cytuje czytanych autorów, łączy przemyślenia, uzupełnia o własne - powstaje bardzo interesująca mozaika.

Na kilka porad i przestróg także się załapałam, wzięłam sobie na przykład do serca, że mówienie wpływa odwrotnie proporcjonalnie na długość życia. Nie wiem tylko czy pisanie zalicza się do mówienia, a jeśli tak czy szkodzi tak samo, czy może trochę mniej niż mówienie słowne ustami ;)

Akcent polski. Kiedy spadł nasz rządowy Tupolew, Tesson akurat gościł w chacie sąsiada posiadającego radio, cała noc słuchali kolejnych komunikatów o katastrofie.

Zazdroszcząc autorowi czysto teoretycznie - niepijąca i wiecznie marznąca wegetarianka w chacie nad Bajkałem nie miałaby lekko - jednak tęsknię do opisanego w książce miejsca, do gór, wody, tajgi, tego ogromu drzew, do śniegu, oddechu, pustki, bezludzia, antycywilizacji.

Książka zrobiła na mnie większe wrażenie, niż to wynika z notki, ale odczekałam kilka dni, aż mi się emocje poukładały. Właśnie tak.


Sylvain Tesson
W syberyjskich lasach
(Dans les forêts de Sibérie) 
rok wydania: 2011
wydanie polskie: 2013

piątek, 18 kwietnia 2014

wiosna z obrazu




Henryk Weyssenhoff
(1859 - 1922)

- Wiosna -
1911
Muzeum Narodowe w Warszawie

z Tessona

========================================================================= 

"Dzisiaj dałem spokój książkom. Przejąłem się ostrzeżeniem Nietzschego w Ecce Homo: „Widziałem to na własne oczy: zdolne, bogate i wolne natury już po trzydziestce, <<haniebnie oczytane>>, już tylko zapałki, które trzeba pocierać, by zaiskrzyły, by wydały <<myśl>>”.

Czytanie kompulsywne zwalnia z obowiązku posuwania się w lesie medytacji w poszukiwaniu polanek. Książka po książce zadowalamy się rozpoznawaniem myśli, które intuicyjnie przeczuwaliśmy. Lektura ogranicza się do odkrywania sformułowań idei, które nosiliśmy w sobie lub sprowadza się do utkania sieci połączeń między dziełami setek autorów.

Nietzsche opisuje te zmęczone mózgi, które nie są w stanie myśleć, jeśli nie kompulsują. Jedynie kropla soku z cytryny ma moc obudzenia ostrygi.

Stąd bierze się siła oddziaływania ludzi, którzy patrzą na świat spojrzeniem uwolnionym od wszelkich odnośników. Wspomnienia przeczytanych książek nigdy nie wprowadzą ekranu między tymi osobami a istota rzeczy".

Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach (Dans les forêts de Sibérie) 
Noir sur Blanc 2013, przełożyła Anna Michalska, str. 193

fragment Nietzschego przełożył Bogdan Baran

=========================================================================

"Ostatnia wizyta tego dnia jest godna bałkańskiej szkoły filmowej z lat dziewięćdziesiątych: tratwa na dętkach ciężarówki Ural zmierza w stronę mojego brzegu, anonsując swoje przybycie petardą. Pośrodku pływającej wyspy króluje samochód unieruchomiony odciągami z kabli. Trzej Rosjanie w kompletnych uniformach moro dobijają do plaży. „Nasza tratwa nazywa się Nieustraszony!”. Mają zbójeckie gęby, pasiaste koszulki marynarzy łodzi podwodnych, noże za pasem. Wał napędowy samochodu został opuszczony pod kątem dwudziestu stopni i wyposażony w śrubę. Na tym straceńczym Kon-Tiki płyną do Irkucka, zmieniając się na wachcie za kierownicą samochodu. Z tyłu beczka z budowy, w której płonie ogień, pełni funkcję kuchni. Odpływając oddają strzał z małej armatki przenośnej, a ja patrzę na tę tratwę, która symbolizuje życie w Rosji: jest trudne, niebezpieczne, grożące zatonięciem, wydane na prądy, ale w każdej chwili można zaparzyć herbatę".

Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach (Dans les forêts de Sibérie) 
Noir sur Blanc 2013, przełożyła Anna Michalska, str. 195-196

=========================================================================

"Jak wygląda ropa naftowa i uran? Co mieści się za obudową reaktora EPR, jaki jest skład oleju tryskającego z głębokości czterech tysięcy metrów z kranu BP? Kto przekształca te siły i przesyła je nam w formie watów? Komunizm chaty polega na odrzuceniu pośredników. Eremita wie, skąd się bierze drewno, woda, mięso, które je, i kwiaty dzikiej róży, które pachną na jego stole. Kieruje się w życiu zasadą sąsiedztwa. Nie chce korzystać z abstrakcyjnego postępu i konsumować energii, o której nic nie wie. Być nowoczesnym: nie myśleć o pochodzeniu dobrodziejstw postępu".


Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach (Dans les forêts de Sibérie) 
Noir sur Blanc 2013, przełożyła Anna Michalska, str. 198

=========================================================================