Matka to po fińsku podróż. Matką jestem od 22 lat. Równiutko. Funkcja rodzica korespondencyjnego - małe ciche bohaterstwo, przez nikogo nie zauważone, przez nikogo nie docenione. Po raz pierwszy jestem matką na dystans, Gniozdurek poszedł w świat.
Świat, który zdejmuje kolejne maski i warstwy otuliny, odziera człowieka z kolejnych złudzeń. My odarci, świat coraz bardziej zdemaskowany. Łuski w oczy wciskamy jak szkła kontaktowe, byle jeszcze trochę przesłonić całą prawdę niepiękną. Zawsze tak było, tylko bez Internetu, łatwiej było trzymać się z daleka od drzewa poznania dobra i zła. Technologie galopują, już prawie nikt nie nadąża, a to dopiero początek.
Świat żegna Marqueza, Polska żegna Różewicza, Machulski napisał sztukę o Machiavellim. "Machia" będzie wystawiana w kilku teatrach, może uda mi się jakoś pójść, albo choć przeczytać wersję pisaną. Polski teatr nadąża za rzeczywistością, głęboki ukłon.
Idę, poopowiadam sobie bajki. "Coś zróbmy, coś zaróbmy, trochę żywności kupmy!" (Jan Brzechwa)
PA! CZÓŁKO.
"Happy" z Belfastu, szczególnie przywiązałam się do tego właśnie wykonania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz