Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
poniedziałek, 16 września 2013
treserom wstęp wzbroniony
Niniejszym wywieszam oficjalnie tabliczkę z napisem "Treserom wstęp wzbroniony". Wczoraj rano (niedzielne rano) wbiła mi na chatę wieloletnia koleżanka, uprzednio się zapowiedziawszy i próbowała mnie wytresować. Kiedy nie pozwoliłam, cicho i spokojnie, wieloletnia koleżanka wypadła gwałtownie z wielkim fochem na klatkę schodową, dając wyraźnie do zrozumienia, że to koniec znajomości. Krzyżyk na drogę, tak się chyba mówi. Wielokrotnie zastanawiałam się nad fenomenem utrzymywania naszego kontaktu a nawet powiernictwa, przez tak wiele lat między tak różnymi osobami. Dziwiłam się nawet, że nie ma przyjaźni, a powinna być. Ale jak się przyjaźnić z uosobieniem focha? Jestem tolerancyjna, wiele zniosę, wiele rozumiem, widzę jeśli ktoś ciężko pracuje nad sobą, by być lepszym człowiekiem. Ale tresować się nie pozwolę nigdy i nikomu, w żadnych okolicznościach, więc w kontaktach ze mną bacik i szpicrutkę proszę zostawiać w szafie. Ciekawa jestem, jak długo foch potrwa, moje ręce wyciągnięte nieustająco.
Nie mogę wyjść ze zdumienia, jak można w ogóle złapać focha o pierdułkę w niedzielę rano, w miłej leniwej atmosferze poranka, przy pięknej pogodzie, wysokim ciśnieniu atmosferycznym, w miłych okolicznościach przyrody. Wokół bliżej i dalej bieda, nędza, wojny, głód, przemoc, poważne kłopoty i problemy. I nagle szopka o nic. Może potrzeba dramatu, jak w Tangu Mrożka, tylko na mikroskalę. A może tylko niestrawność albo hormony. Gorzej, jeśli psychika.
Bywa, że człowiek codziennie od nowa uczy się tego samego, bo nie jest w stanie nauczyć się i przyswoić danej czynności na stałe. Powiedzmy, że o chodzeniu rzecz. Więc wstaję codziennie i mozolnie uczę się chodzić, po południu nawet zaczynam biegać, lecę na setkę i wieczorem przebiegam kilometr. Aż tu nagle wsiadają na człowieka, że nie przebiegł maratonu. O basta la.
Trudno oddzielić i posortować wady od cech (charakteru, osobowości). Staram się je dokładnie rozróżniać u siebie i innych. Niestosowanie takiego rozróżnienia jest nagminne i konfliktogenne, powoduje masę nieporozumień (chyba za bardzo się wczułam w klimat telewizji śniadaniowych ;).
Ludzie się rodzą "jacyś" i nawet jeśli rodzina od pieluch pierze mózg, potem szkoła i różne środowiska, to człowiek w środku jest taki, jakim się urodził, najwyżej pokazuje światu kostium i maskę, jeśli nie ma odwagi pokazać nagiej twarzy. Taka oczywista prawda, a wszyscy udają, że jej nie znają.
***
Byłam wczoraj na pysznym chińczyku i pierwszy raz w życiu wcinałam pałeczkami. Szło mi całkiem zwyczajnie, oprócz końcowej garsteczki, która nijak nie dała się poskromić, dopiero widelcem. Miłe urozmaicenie, chyba spróbuję częściej.
***
Dziwnie oglądało mi się meczyk Śląska Wrocław bez Waldemara Soboty. Uczucie pustego miejsca. Ale cieszę się z wygranej i awansu w tabeli, zawsze to, mały bo mały, ale miły składnik układanej z nierównych wielkością puzzli codzienności.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
aro 51
OdpowiedzUsuń"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"
Aro, tyle tylko, że na to dobre trzeba długo czekać i często kiedy to dobro nastaje, nie jesteśmy w stanie powiązać go ze złym, które było punktem wyjścia ;)
UsuńNiestety Śląsk Wrocław ogłosił upadłość, jeszcze i to, więc się cieszę, że Soboty już w Śląsku nie ma. Mam nadzieję, że się na dobre odwróci i drużyna jednak pozostanie i wyjdzie bez szwanku, może silniejsza, może bardziej zżyta.
Usuń