Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

środa, 11 września 2013

ze środka tygodnia


Szarości znów nastały, słońce zgasło na dłużej, pewnie aż do wiosny. Relaks balkonowy czas zwijać, choć jeszcze nie na stałe, jeszcze liczę na przeplatanki słoneczka i (jego) ciepełka. Sandałki czas pakować. Zaczynam jak głupio do dzieci zdrobnieniami. Dziecinnieję czy jeszcze nie dorosłam?

Wyszłam na miasto, maszerowali protestujący związkowcy akurat, grzecznie, równiutko, porządnie, hałasując umiarkowanie, pozdrawiając mieszkańców Warszawy. Dziwne uczucie, wielka siła ludu pracującego, można by pomiarów dokonać, wskaźniki osiągnęłyby ogromną wartość. Prawie żywioł. Może i bez prawie. Tramwaje nie jeździły tylko przez chwilę. Reakcje na wędrówkę gromadną czasem negatywne, czasem agresywne. Czemu? Czasem trzeba wyjść na ulicę, jeśli nie można inaczej. Teraz można wychodzić z protestem na ulicę, taki rodzaj wolności.

Rosja mówi ustami Putina o Ukrainie jak o swojej, nieprawdopodobne ale prawdziwe. Putin znalazł proste rozwiązanie sytuacji z bronią chemiczną w Syrii, ale to nie on dostał pokojową Nagrodę Nobla. Czernie i biele mieszają się nie tworząc odcieni szarości, color blindness szerzy się na potęgę. Lekarstwa jeszcze nie wynaleziono.

Nowojorski uso pen skończony i dobrze, bo kiedy jechała karetka słyszałam Azarenkę. Waleczny Stanislas mieszany czesko-niemiecko-szwajcarski Wawrinka pięknie wojował i aż szkoda, że tylko do półfinału. Ale i finał zajmujący, jako człowiek kobieta stanowczo wolę męski. Nadal, Rafael Nadal, przeszedł samego siebie wygrywając osiem z dziewięciu ostatnich gemów. I operatorzy dostają ode mnie Oscara za ujęcia kortów.

San Marino, number FIFA 207 zmieniło bilans bramkowy z 0-38 na 1-43, za naszych kopaczy, nie chwaląc się, przyczyną. Anglicy wzięli i zremisowali z Ukrainą, jakoś chyba na przekór, na złość. Trzeba będzie jeszcze pobiegać w październiku, jeszcze nie o pietruszkę. "Futbol jest okrutny" - taka książka powstała, mam nadzieję kiedyś upolować, przeczytać. Oprócz eseju Orwella nie czytałam jeszcze żadnej piłkarskiej książki, a ciągnie mnie w te rejony. Jak ludziom może wystarczyć jedno życie. Chyba wyjdę na ulice protestować. Chcę więcej, na początek kilkanaście. Żeby wszystko zdążyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz