Siądę, pomyślałam, posiedzę dzień, najwyżej dwa, powinno wystarczyć na te sto osiemdziesiąt i osiem stron, pojadę do biblioteki i oddam "Wycinkę" przeczytaną i już myślami byłam przy kolejnych tytułach, które wezmę w zamian. Siedziałam tydzień z górką, blisko dwa. I teraz czuję się jak nakręcony wreszcie po latach zegarek.
O czym jest "Wycinka"? Narrator, w dniu pogrzebu wspólnej znajomej sprzed lat, idzie na "artystyczną kolację" do dawnych przyjaciół i protektorów. Tam zadekowany w uszatym fotelu tak sobie siedzi i myśli. Mości się wygodnie w niewygodnej atmosferze, pluje sobie w brodę, że przyjął zaproszenie i przecież przyszedł. Goście piją w oczekiwaniu na atrakcję wieczoru, aktora Burgtheater, który ma przybyć prosto z teatru po spektaklu "Dzikiej kaczki" Ibsena. Gra w niej rolę Ekdala, starego Ekdala. Aktor spóźnia się i narrator sięga pamięcią do lat minionych, do początków znajomości z gospodarzami "artystycznej kolacji" Auersbergerami, do początków znajomości z pisarką Jeannie Billroth, do początków znajomości z pochowaną dopiero co Joaną. W monstrualnym monologu wewnętrznym wyrażonym ciągiem tekstowym bez przerw, akapitów, dialogów, rozdziałów czy innych podziałów przeskakuje po wielokroć z przeszłości do teraźniejszości, analizując i rozważając i wspominając i powtarzając. Bezlitośnie krytykuje fałsz, głupotę, obłudę, pretensjonalność i masę całą nieciekawych cech bohaterów, "artystycznego" światka wiedeńskiego. Książka była zakazana w Austrii, gdyż jeden z bohaterów, sławny wiedeński kompozytor, rozpoznał w najbardziej chyba "obsmarowanej" postaci siebie i wszczął proces o zniesławienie.
A mnie Bernhard zaczarował "skarajną czystą bezwyjściowością", "terapią uliczną", "fotelem uszatym", Purcellem, Bolerem, sklepem spożyczczo-przemysłowym, "Dziką kaczką", "niemal bezdźwięcznym kompozytorem", błyskotliwą analizą postaw i charakterów i życiorysów i karier i ambicji artystycznych.
"Las, las wysokopienny, wycinka, o to zawsze chodziło"
("Wald, Hochwald, Holzfällen, das ist es immer gewesen").
Usłyszałam o Bernhardzie w radiowej Dwójce, zanotowałam nazwisko w pamięci do bliższego rozpoznania "na kiedyś" i prawie zapomniałam i pewnie nie rozpoznałabym w ogóle, gdybym nie natknęła się na "Wycinkę" w bibliotece, leżała sobie tak po prostu na widoku, wskoczyła mi sama w ręce, "się" przykleiła i kazała się zabrać. Uległam.
Obok mnie dwie kolejne książki Bernharda.
A samą "Wycinkę" muszę jakoś pozyskać do własnej biblioteki, choć już nie kupuję książek. Ale będę musiała zrobić wyjątek, chyba, że dostanę w prezencie.
Thomas Bernhard
"Wycinka. Ekscytacja"
(Holzfällen. Eine Erregung)
data wydania oryginału: 1984
O czym jest "Wycinka"? Narrator, w dniu pogrzebu wspólnej znajomej sprzed lat, idzie na "artystyczną kolację" do dawnych przyjaciół i protektorów. Tam zadekowany w uszatym fotelu tak sobie siedzi i myśli. Mości się wygodnie w niewygodnej atmosferze, pluje sobie w brodę, że przyjął zaproszenie i przecież przyszedł. Goście piją w oczekiwaniu na atrakcję wieczoru, aktora Burgtheater, który ma przybyć prosto z teatru po spektaklu "Dzikiej kaczki" Ibsena. Gra w niej rolę Ekdala, starego Ekdala. Aktor spóźnia się i narrator sięga pamięcią do lat minionych, do początków znajomości z gospodarzami "artystycznej kolacji" Auersbergerami, do początków znajomości z pisarką Jeannie Billroth, do początków znajomości z pochowaną dopiero co Joaną. W monstrualnym monologu wewnętrznym wyrażonym ciągiem tekstowym bez przerw, akapitów, dialogów, rozdziałów czy innych podziałów przeskakuje po wielokroć z przeszłości do teraźniejszości, analizując i rozważając i wspominając i powtarzając. Bezlitośnie krytykuje fałsz, głupotę, obłudę, pretensjonalność i masę całą nieciekawych cech bohaterów, "artystycznego" światka wiedeńskiego. Książka była zakazana w Austrii, gdyż jeden z bohaterów, sławny wiedeński kompozytor, rozpoznał w najbardziej chyba "obsmarowanej" postaci siebie i wszczął proces o zniesławienie.
A mnie Bernhard zaczarował "skarajną czystą bezwyjściowością", "terapią uliczną", "fotelem uszatym", Purcellem, Bolerem, sklepem spożyczczo-przemysłowym, "Dziką kaczką", "niemal bezdźwięcznym kompozytorem", błyskotliwą analizą postaw i charakterów i życiorysów i karier i ambicji artystycznych.
"Las, las wysokopienny, wycinka, o to zawsze chodziło"
("Wald, Hochwald, Holzfällen, das ist es immer gewesen").
Usłyszałam o Bernhardzie w radiowej Dwójce, zanotowałam nazwisko w pamięci do bliższego rozpoznania "na kiedyś" i prawie zapomniałam i pewnie nie rozpoznałabym w ogóle, gdybym nie natknęła się na "Wycinkę" w bibliotece, leżała sobie tak po prostu na widoku, wskoczyła mi sama w ręce, "się" przykleiła i kazała się zabrać. Uległam.
Obok mnie dwie kolejne książki Bernharda.
A samą "Wycinkę" muszę jakoś pozyskać do własnej biblioteki, choć już nie kupuję książek. Ale będę musiała zrobić wyjątek, chyba, że dostanę w prezencie.
Thomas Bernhard
"Wycinka. Ekscytacja"
(Holzfällen. Eine Erregung)
data wydania oryginału: 1984
aro 51
OdpowiedzUsuńBeatko,
wpada się we flow czytając fragment książki.
Tryb narracji trochę podobny do Witolda Gombrowicza.