Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

piątek, 16 listopada 2012

"Wycinka" - Thomas Bernhard





Siądę, pomyślałam, posiedzę dzień, najwyżej dwa, powinno wystarczyć na te sto osiemdziesiąt i osiem stron, pojadę do biblioteki i oddam "Wycinkę" przeczytaną i już myślami byłam przy kolejnych tytułach, które wezmę w zamian. Siedziałam tydzień z górką, blisko dwa. I teraz czuję się jak nakręcony wreszcie po latach zegarek.

O czym jest "Wycinka"? Narrator, w dniu pogrzebu wspólnej znajomej sprzed lat, idzie na "artystyczną kolację" do dawnych przyjaciół i protektorów. Tam  zadekowany w uszatym fotelu tak sobie siedzi i myśli.  Mości się wygodnie w niewygodnej atmosferze, pluje sobie w brodę, że przyjął zaproszenie i przecież przyszedł. Goście piją w oczekiwaniu na atrakcję wieczoru, aktora Burgtheater, który ma przybyć prosto z teatru po spektaklu "Dzikiej kaczki" Ibsena. Gra w niej rolę Ekdala, starego Ekdala. Aktor spóźnia się i narrator sięga pamięcią do lat minionych, do początków znajomości z gospodarzami "artystycznej kolacji" Auersbergerami, do początków znajomości z pisarką Jeannie Billroth, do początków znajomości z pochowaną dopiero co Joaną. W monstrualnym monologu wewnętrznym wyrażonym ciągiem tekstowym bez przerw, akapitów, dialogów, rozdziałów czy innych podziałów przeskakuje po wielokroć z przeszłości do teraźniejszości, analizując i rozważając i wspominając i powtarzając. Bezlitośnie krytykuje fałsz, głupotę, obłudę, pretensjonalność i masę całą nieciekawych cech bohaterów, "artystycznego" światka wiedeńskiego. Książka była zakazana w Austrii, gdyż jeden z bohaterów, sławny wiedeński kompozytor, rozpoznał w najbardziej chyba "obsmarowanej" postaci siebie i wszczął proces o zniesławienie.

A mnie Bernhard zaczarował "skarajną czystą bezwyjściowością", "terapią uliczną", "fotelem uszatym", Purcellem, Bolerem, sklepem spożyczczo-przemysłowym, "Dziką kaczką", "niemal bezdźwięcznym kompozytorem", błyskotliwą analizą postaw i charakterów i życiorysów i karier i ambicji artystycznych. 

"Las, las wysokopienny, wycinka, o to zawsze chodziło"
("Wald, Hochwald, Holzfällen, das ist es immer gewesen").


Usłyszałam o Bernhardzie w radiowej Dwójce, zanotowałam nazwisko w pamięci do bliższego rozpoznania "na kiedyś" i prawie zapomniałam i pewnie nie rozpoznałabym w ogóle, gdybym nie natknęła się na "Wycinkę" w bibliotece, leżała sobie tak po prostu na widoku, wskoczyła mi sama w ręce, "się" przykleiła i kazała się zabrać. Uległam.

Obok mnie dwie kolejne książki Bernharda.


A samą "Wycinkę" muszę jakoś pozyskać do własnej biblioteki, choć już nie kupuję książek. Ale będę musiała zrobić wyjątek, chyba, że dostanę w prezencie.

Thomas Bernhard
"Wycinka. Ekscytacja"
(Holzfällen. Eine Erregung)
data wydania oryginału: 1984

1 komentarz:

  1. aro 51
    Beatko,
    wpada się we flow czytając fragment książki.
    Tryb narracji trochę podobny do Witolda Gombrowicza.

    OdpowiedzUsuń