Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

wtorek, 15 kwietnia 2014

"dialog jest walką"


"Bezsenność. Żal i zwątpienie tańczą mi w czaszce taniec czarownic. O w pół do piątej, kiedy wraca słońce, światło płoszy nietoperze i nareszcie zasypiam.

Czy to zmęczenie? Kiedy wstaję w południe, trwam w miękkim otępieniu. Błoga perspektywa: dzień nie przyniesie mi niczego nowego. Nikt nie przyjedzie, nie mam nic do roboty, niczego nie potrzebuję, nie muszę z nikim rozmawiać. Ewentualnie kilka wieczornych ukłonów w stronę fok i eskadry kaczek edredonowych.

Chata jest życiowym interludium. Oazą pustki, gdzie nie ma obowiązku reagowania na wszystko. Czym wymierzyć komfort dni wyzwolonych z przymusu odpowiedzi na pytania? Teraz wiem, że rozmowa jest z natury agresywna. Rozmówca pod pretekstem, że się wami interesuje, niszczy aureolę ciszy, wciska się w bieg czasu i żąda odpowiedzi na pytania. Wszelki dialog jest walką.

Nietzsche w Ecce Homo: „Przypadkowi, podniecie z zewnątrz, należy możliwie najskuteczniej schodzić z drogi; swego rodzaju obmurowywanie się należy do podstawowych mądrości instynktu przy brzemienności duchowej. Czy mam pozwolić, by jakaś obca myśl skrycie przeszła przez mur?”. Dalej pochwała zgnuśnienia: „Jeszcze w tej chwili spoglądam na swą przyszłość - daleką przyszłość! - jak na gładką taflę morza; żadne pragnienie jej nie marszczy. W najmniejszym stopniu nie chciałbym, by coś było inne, niż jest; ja sam nie chcę się zmieniać”.

Dziwnym trafem pozbyłem się wszelkich pragnień dokładnie w momencie, gdy zdobyłem maksimum wolności. Czuję, jak w moim sercu rozwijają się jeziorne pejzaże. Obudziłem w sobie starego Chińczyka." 


Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach (Dans les forêts de Sibérie) 
Noir sur Blanc 2013, przełożyła Anna Michalska, str. 192

fragmenty Nietzschego przełożył Bogdan Baran

piątek, 11 kwietnia 2014

"mieć zawsze w duszy to, na czym innym zbywa"


Gdziekolwiek źle się dzieje, jakiebykolwiek klęski,
Ja zawsze jestem górą, jam zawsze jest zwycięski!

Jakie by bądź triumfy, jakie by wzlotów szczyty,
Ja jestem zawsze dołem, jam zawsze jest pobity!

Jakie by bądź nieszczęścia, rozpacze i niedole,
Ja wiecznie żyję w śmiechu, wesele mam na czole!

Jakie by bądź rozkosze, uciechy i radości!
Ja ciągle żyję w płaczu, boleści i żałości!

Ma dola jest nieszczęsna, ma dola jest szczęśliwa!
Muszę mieć zawsze w duszy to, na czym innym zbywa.


Leopold Staff - Poeta
z tomu Ucho igielne (1927)

czwartek, 10 kwietnia 2014

"niebezpiecznie jest otwierać książki"


"Mieć na talerzu własnoręcznie złowioną rybę, w kubku wodę przyniesioną z jeziora, w piecu porąbane przez siebie drewno - daje poczucie szczęścia. Eremita czerpie u źródła. Rybie mięso, woda i drewno jeszcze wibrują.

Myślę o swoim życiu w mieście. Wieczorem schodziłem do sklepu po zakupy. Snułem się między półkami, mechanicznym gestem brałem jakiś produkt i wrzucałem do wózka: staliśmy się myśliwymi-zbieraczami wynaturzonego świata.

W mieście liberał, lewak, wywrotowiec i burżuj kupują chleb, paliwo, płacą podatki. Eremita niczego od państwa nie oczekuje i niczego mu nie daje. Kryje się po lasach i z nich żyje. Rząd na nim nie zarabia. To powinno być celem rewolucjonistów. Posiłek z pieczonej ryby i jagody nazbierane w lesie są bardziej antypaństwowe niż manifestacja najeżona czarnymi flagami. Ci, którzy wysadzają cytadele, potrzebują cytadeli. Są przeciwko państwu, ale się do niego odwołują. Walt Whitman: „Nie mam nic wspólnego z tym systemem, nawet na tyle, żeby mu się przeciwstawiać”. Tamtego październikowego dnia pięć lat temu, kiedy odkryłem Źdźbła trawy, nie wiedziałem, że ta lektura zaprowadzi mnie do syberyjskiej chaty. Niebezpiecznie jest otwierać książki.

Odosobnienie jest buntem. Wycofać się do pustelni, to zniknąć z ekranów kontrolnych. Eremita staje się niewidoczny. Nie zostawia po sobie śladów cyfrowych, billingów, wyciągów. Pozbywa się tożsamości. Uprawia hacking na odwrót, wychodzi z gry. Nie musi zresztą zaszywać się w lesie. Rewolucyjny ascetyzm można praktykować w środowisku miejskim. Społeczeństwo konsumpcyjne pozostawia wolny wybór. Wystarczy nieco dyscypliny. W warunkach wszelkiej obfitości ktoś może żyć w zbytku jak pasza, ale kto inny może bawić się w mnicha i pościć wśród książek. Udaje się wówczas do wewnętrznego lasu, nie wychodząc z własnego mieszkania. W społeczeństwach biednych nie ma tej alternatywy. Wszyscy są skazani na niedostatek i to on ich kształtuje. Siłą woli niczego się nie zmieni. Jest taki znany sowiecki dowcip: „Facet przychodzi do rzeźnika. Jest chleb? - pyta. O nie, u nas nie ma mięsa - słyszy w odpowiedzi. - Tam gdzie nie ma chleba, to piekarnia”. Opowiadała mi go Węgierka, która mnie wychowała, często o niej myślę. „Społeczeństwo konsumpcyjne” to nieco paskudne określenie, powstałe w umysłach dużych dzieci, które mają za złe, że były rozpieszczane. Nie mają siły się zmienić i marzą, żeby je zmusić do umiarkowania".



Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach (Dans les forêts de Sibérie) 
Noir sur Blanc 2013, przełożyła Anna Michalska, str. 91-92

wtorek, 8 kwietnia 2014

"Little Favour"




Kilkunastominutowa krótkometrażówka. Przyjaciel prosi przyjaciela o przysługę. Byli wspólnie na wojnie i jeden uratował  drugiemu życie. Skondensowana rólka Benedicta, weterana wojennego zmagającego się z zespołem stresu pourazowego. Ale gwiazdą jest tu dziewczynka, Paris Winter Monroe jako Lilah. Film wstrząsający. Polecam stanowczo i zdecydowanie.

"Little Favour"
Wielka Brytania 2013
Reżyseria: Patrick Viktor Monroe
Scenariusz: Patrick Viktor Monroe


cywilizacja w lesie


"Zimno, cisza i samotność jutro będą cenniejsze od złota. Na przeludnionej, przegrzanej i hałaśliwej Ziemi chata w lesie to eldorado. O tysiąc pięćset kilometrów stąd pulsują Chiny. Półtora miliarda istot ludzkich wkrótce zacznie odczuwać niedostatek wody, lasów, przestrzeni. Żyć w lesie nad brzegiem największego rezerwuaru słodkiej wody na świecie jest luksusem. Pewnego dnia zrozumieją to saudyjscy nafciarze, indyjscy nuworysze i rosyjscy biznesmeni, którzy nudzą się w marmurowych pałacach. Przyjdzie czas, żeby przenieść się trochę wyżej i dotrzeć do tundry. Szczęście będzie się znajdować powyżej sześćdziesiątego stopnia północnej szerokości geograficznej.
Lepiej żyć radośnie na dzikich polankach, niż marnieć w mieście. W szóstym tomie Człowiek i Ziemia, geograf Élisée Reclus - mistrz anarchistów piszący staroświeckim stylem - rozwija wspaniałą myśl. Przyszłość ludzkości leży w „ścisłym połączeniu cywilizacji z dzikością”. Nie musielibyśmy wybierać między głodem rozwoju technicznego a pragnieniem dziewiczych przestrzeni. Życie w lesie jest doskonałym miejscem, żeby pogodzić archaiczne z futurystycznym. Pod koronami drzew toczy się wieczne życie, najbliższe próchnicznej ziemi. Tu odnajduje się kontakt ze światłem księżyca, poddaje się doktrynie lasu, nie rezygnując z dobrodziejstw nowoczesności. Moja chata jest miejscem zaślubin postępu i antyku. Przed wyjazdem z wielkiego sklepu cywilizacji wybrałem sobie kilka produktów koniecznych do szczęścia: książki, cygara, wódka - będę się nimi delektował w surowych warunkach leśnych. Tak się przejąłem przepowiedniami Reclusa, że wyposażyłem chatę w baterie słoneczne, które zasilają laptop. Krzem mojego procesora żywi się fotonami. Słucham Schuberta, patrząc na śnieg, narąbawszy drewna, czytam Marka Aureliusza, palę hawańskie cygaro, świętując wieczorny połów. Élisée byłby zadowolony".

Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach (Dans les forêts de Sibérie)
Noir sur Blanc 2013, przełożyła Anna Michalska, str. 30-31

"August: Osage County"





Tracy Letts w 2008 roku za sztukę "August: Osage County" otrzymał Nagrodę Pulitzera. Historia jak z południowoamerykańskiej telenoweli, tyle, że na gruncie północnoamerykańskim. Obejrzałam film bez wyższych oczekiwań, ale królowa Merylka ostro mnie wytarmosiła swoją grą. Meryl Streep nie lubię, ale coraz bardziej cenię. Julia Roberts też była warta oglądania. W ogóle aktorsko film doskonały. Co do fabuły, to zwyczajna. Matka - Meryl, choruje na raka, mąż wynajmuje opiekunkę i znika. Przyjeżdżają córki, trzy dojrzałe kobiety, a także siostra. Wyjaśnia się sprawa zniknięcia, ma miejsce zjazd rodzinny, toczą się rozmowy przy stole i w różnych zakamarkach domu. Wspólna modlitwa, ucztowanie, rozmowy lekkie i śmieszne oraz te trudne i wykrzyczane. Żale, pretensje, problemy, oczekiwania. Generalnie seria dramatów. Niewielka rola Benedicta Cumberbatcha grającego "Małego" Charlesa, rodzinną ofermę, dorosłego mężczyznę, który sobie w życiu nie radzi urozmaicona została sceną zaśpiewanej i zagranej przez niego piosenki. 

Oprócz aktorów grają "równiny" Oklahomy.

Unikam ostatnio, jak tylko mogę, produkcji zza oceanu, dokonuję selekcji straszliwej, taki etap w życiu, co zrobić. Tym razem było dobrze, film nie powalił ale na swój sposób poruszył, bez wstrząsów, na spokojnie. Najbardziej warto - dla Merylki.


"Sierpień w hrabstwie Osage"
(August: Osage County)
USA 2013
Reżyseria: John Wells
Scenariusz: Tracy Letts

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"Fortysomething"


Lekka, zabawna, prościutka komedyjka, bez głębszych treści, ale nie pozbawiona wartości. Sporo się dzieje, jest śmiesznie, jest pewne napięcie, choć momentami bywa nudno. Obejrzałam, bo Benedict, bo Hugh Laurie (kto nie lubi Doktora House'a) i tylko 6 odcinków. Miałam nieustające wrażenie, że treść serialu nie dorównywała nawet w części możliwościom aktorskim większości grających w nim aktorów. Chyba czuli się jak na deskach szkolnego przedstawiania, śmiesznego, ale zbyt prostego w stosunku do ich zaawansowanych umiejętności.

Głównym bohaterem jest Paul Slippery (Hugh Laurie), ojciec rodziny, lekarz, po czterdziestce. Jego żona Estelle, po latach wychowywania trójki synów, szuka zajęcia. Synowie Rory (Benedict Cumberbatch) i Daniel chodzą już do pracy, Edwin nie chodzi do szkoły. Okresowo pojawiają się też trzy dziewczyny, siostry Proek, Laura i Lucy oraz ich kuzynka Woj. Odcinki zaczynają się sympatyczną, wprowadzającą w klimat serialu, muzyczką.

Odcinek 1 - Estelle jedzie do pracy, której nie dostaje, w parku poznaje sympatyczną Gwendolen, którą Paul bierze za lesbijkę, w domu Slipperych pojawia się cała masa lodówek, a brat bratu odbija dziewczynę. Znajomy Paula, Nobby, poderwał jakąś pannę (lots and lots and lots of love). W finale stypa połączona z rocznicą ślubu. Tekst odcinka: "Mąż nosi żonę pod podszewką, żona nosi męża na twarzy".

Odcinek 2 - Po roku nieobecności z Tajlandii wraca dziewczyna Daniela, Lucy, ale Daniel chodzi teraz z jej siostrą Laurą, którą odbił swojemu bratu. Rory pracuje z bezdomnymi, przyprowadza do domu jednego z nich, ciemnoskórego z depresją. Ktoś zamawia przez Internet dmuchane lalki naturalnej wielkości. Ojciec dziewczyn, pan Proek, pacjent Paula, ma na odwrotności przodu coś w rodzaju czyraka. Paul postanawia przyrządzić "erotyczną" kolację we dwoje, przygotowuje zestaw potraw o kuszących nazwach w rodzaju "dumny banan". Tekst odcinka: "Czasami uważam, że mężczyźni i kobiety poruszają się zupełnie różnymi prędkościami".

Odcinek 3 - Wspólnik Paula, Pilfrey, zakochuje się w Estelle. Pisze do niej maile, na które odpisuje po kryjomu najmłodszy Slippery, Edwin. W przychodni Paula spodziewana jest inspekcja. Pilfrey bierze omyłkowo Edwina za inspektora. Wpędza się w paranoję i ląduje na oddziale zamkniętym. Rory i Lucy zostają parą.

Odcinek 4 - Edwin kupuje miłosny eliksir, ale szkoda mu wydanej kasy i odsprzedaje ojcu. Estelle wygłasza przemowę, wstęp tylko dla kobiet, Paul przebrany za muzułmankę Jasmine, usiłuje dostać się na wystąpienie żony ("pieniądze w druga burka, w pralka").

Odcinek 5 - Paul podejrzewa żonę o romans. Estelle potajemnie usiłuje zorganizować przyjęcie-niespodziankę dla męża, spotkanie po latach z jego dawnymi dobrymi kumplami. Paul przez pomyłkę zostaje wzięty za alkoholika. Postanawia się upić. Rewelacyjna scena - Hugh Laurie zasiada, już trochę wcięty, do pianina, gra i śpiewa - perełka! Odwiedza w pracy syna - kolejna scena nie do przegapienia, Hugh, już mocno wcięty, na kolanach Benedicta :)

Odcinek 6 - Rory i Daniel wyprowadzają się. Woj, jako indywidualistka, nie chce zostać dziewczyną Edwina. Po wyprowadzce chłopaków wszyscy czują się dziwnie, włącznie z nimi samymi. Pilfrey wychodzi ze szpitala psychiatrycznego. Hipnotyzuje Paula, nakazuje mu gdakać na widok każdej atrakcyjnej kobiety. Serial kończy się sekwencją lots and lots and lots of love :)


"Fortysomething"
miniserial
6 odcinków
Wielka Brytania 2003

Reżyseria: Hugh Laurie (1-3), Nic Phillips (4-6)
Scenariusz: na podstawie własnej powieści Nigel Williams

niedziela, 6 kwietnia 2014

"Mój biegun"





Oczekiwania i niewiedza. Myślałam, że to film o tym jak Jasiek Mela z Markiem Kamińskim biegun zdobywali. Niestety nie, ani trochę. Film opowiada historię rodziny Melów, a właściwie historię ich nieszczęść. Jest oparty na faktach, choć niedosłownie. Najpierw topi się młodszy brat Janka, Piotruś. Rodzina pozostaje przez lata wytrącona z równowagi, najbardziej chyba ojciec, no i sam Janek, który długo obwiniał się, że nie dopilnował braciszka. Potem Janek wchodzi podczas burzy do niezabezpieczonej stacji transformatorowej i zostaje porażony prądem. Cudem przeżył, jednak wdaje się gangrena i trzeba amputować nogę i rękę. Długotrwała rehabilitacja powoli przynosi efekty, Jasiek dostaje protezę nogi i uczy się samodzielnego poruszania. Jednak konfrontacja ze zdrowymi rówieśnikami załamuje go, nie chce być inny, nie chce być ciekawostką, odmieńcem. Ojciec postanawia poprosić o pomoc Marka Kamińskiego.

Tyle film. Przeczytałam sobie dla uzupełnienia jakieś artykuły w sieci i dowiedziałam się, że rodzina w rzeczywistości przeżyła, na dodatek, pożar, że stosunki w rodzinie były też trochę inne, niż pokazane w filmie. W każdym razie trudy, przez które musieli wspólnie w życiu przejść, wszystkich zmieniły na lepsze. Wyczyn Janka Meli, zdobycie w ciągu jednego roku obu biegunów, bez ręki i nogi, w wieku 15 lat, niecałe dwa lata po wypadku, to coś niesamowitego. Teraz Jasiek śmiga po górach, a to Kilimandżaro zdobędzie, a to wespnie się na Elbrus. Jego postawa świadczy o tym, że przed człowiekiem nie można postawić przeszkody nie do pokonania. Trzeba tylko użyć właściwej argumentacji by go zachęcić do podjęcia próby jej pokonania. 

Teraz pozostaje mi tylko upolować i przeczytać "Razem na bieguny" lub chociaż "Razem na biegun" Marka Kamińskiego.

Przeczytałam kiedyś "Nie tylko biegun" (autorami Sławomir Swerpel, Marek Kamiński, Wojciech Moskal), książka zadziałała jak paliwo rakietowe, polecam :)


"Mój biegun"
Polska 2013
Reżyseria: Marcin Głowacki