Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

czwartek, 10 kwietnia 2014

"niebezpiecznie jest otwierać książki"


"Mieć na talerzu własnoręcznie złowioną rybę, w kubku wodę przyniesioną z jeziora, w piecu porąbane przez siebie drewno - daje poczucie szczęścia. Eremita czerpie u źródła. Rybie mięso, woda i drewno jeszcze wibrują.

Myślę o swoim życiu w mieście. Wieczorem schodziłem do sklepu po zakupy. Snułem się między półkami, mechanicznym gestem brałem jakiś produkt i wrzucałem do wózka: staliśmy się myśliwymi-zbieraczami wynaturzonego świata.

W mieście liberał, lewak, wywrotowiec i burżuj kupują chleb, paliwo, płacą podatki. Eremita niczego od państwa nie oczekuje i niczego mu nie daje. Kryje się po lasach i z nich żyje. Rząd na nim nie zarabia. To powinno być celem rewolucjonistów. Posiłek z pieczonej ryby i jagody nazbierane w lesie są bardziej antypaństwowe niż manifestacja najeżona czarnymi flagami. Ci, którzy wysadzają cytadele, potrzebują cytadeli. Są przeciwko państwu, ale się do niego odwołują. Walt Whitman: „Nie mam nic wspólnego z tym systemem, nawet na tyle, żeby mu się przeciwstawiać”. Tamtego październikowego dnia pięć lat temu, kiedy odkryłem Źdźbła trawy, nie wiedziałem, że ta lektura zaprowadzi mnie do syberyjskiej chaty. Niebezpiecznie jest otwierać książki.

Odosobnienie jest buntem. Wycofać się do pustelni, to zniknąć z ekranów kontrolnych. Eremita staje się niewidoczny. Nie zostawia po sobie śladów cyfrowych, billingów, wyciągów. Pozbywa się tożsamości. Uprawia hacking na odwrót, wychodzi z gry. Nie musi zresztą zaszywać się w lesie. Rewolucyjny ascetyzm można praktykować w środowisku miejskim. Społeczeństwo konsumpcyjne pozostawia wolny wybór. Wystarczy nieco dyscypliny. W warunkach wszelkiej obfitości ktoś może żyć w zbytku jak pasza, ale kto inny może bawić się w mnicha i pościć wśród książek. Udaje się wówczas do wewnętrznego lasu, nie wychodząc z własnego mieszkania. W społeczeństwach biednych nie ma tej alternatywy. Wszyscy są skazani na niedostatek i to on ich kształtuje. Siłą woli niczego się nie zmieni. Jest taki znany sowiecki dowcip: „Facet przychodzi do rzeźnika. Jest chleb? - pyta. O nie, u nas nie ma mięsa - słyszy w odpowiedzi. - Tam gdzie nie ma chleba, to piekarnia”. Opowiadała mi go Węgierka, która mnie wychowała, często o niej myślę. „Społeczeństwo konsumpcyjne” to nieco paskudne określenie, powstałe w umysłach dużych dzieci, które mają za złe, że były rozpieszczane. Nie mają siły się zmienić i marzą, żeby je zmusić do umiarkowania".



Sylvain Tesson - W syberyjskich lasach (Dans les forêts de Sibérie) 
Noir sur Blanc 2013, przełożyła Anna Michalska, str. 91-92

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz