Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

środa, 16 stycznia 2013

AO i menażeria




Kiedy o pierwszej w nocy zobaczyłam australijskie słońce, od razu zrobiło mi się cieplutko i błogo, mimo sporego mrozu za oknem. Ależ jasność i przejrzystość. Senność jakby odeszła, ale tylko na trochę. Noc ostatecznie przedrzemałam... Zdołałam zarejestrować, że Kubot jednak out, Agnieszka do przodu, oczywiście, a Janowicza rano oglądałam już na równych nogach, wyważając zdenerwowanie. Troszkę mnie nastraszył i lekko zmartwił, ale przecież w końcu uradował. Trzymałam jeszcze kciuki za fińskiego tenisistę, może właśnie dlatego Jarkko Nieminen wyszedł z boju na korcie zwycięsko ;) Urszula była dzielna, ale przegrała ze spuszczoną głową z pewną siebie Amerykanką.

Opiekuję się zwierzyną mieszaną :) czasowo. Nakarmiłam gromadkę rano, ale to była obrona konieczna, bałam się pożarcia żywcem. Teoretycznie one jedzą tylko w drugiej połowie dnia, ale co zrobić, jeśli solidarnie ustawiają się na baczność w rządku zdeterminowane, z głodem w oczach. Sierotki słomiane. Bryś płakał za "swoimi" bitą godzinę, Pusia stała pod drzwiami wejściowymi na sztywnych łapkach, jakby mówiła: "oni zaraz przyjdą, ja wiem, na pewno", tylko Aktorka leżała tłumiąc rozpacz, choć czasem wymykało się jej jękliwe lamentowanie. W końcu zrozumiały, że mają siebie, mają mnie i muszą się pogodzić z rzeczywistością. Przez moment nawet obsiadły mnie grzecznie wszystkie trzy razem, choć kicia Pusia z dystansem. Teraz już jedynym problemem pozostaje, które z nich pierwsze dopadnie wspólnego pluszowego misia. Ostatecznie przegranemu, jeśli będzie się awanturował, mogę dać świńskie ucho. Okazało się, że prawdziwe, jedynie ususzone, brr.

Dom nie mój, dziwnie mi tu jakoś. Niby opanowałam zdolność przystosowywania się, ale teraz ta akurat zdolność ma wakacje. Wszystko tu takie bardzo nie-moje, wszędzie pełno przeszkód i pułapek. Podłoga w przedpokoju śliska, na wszystkie panele świata mam "alergię", za dużo drzwi i w ogóle niefunkcjonalnie. No i jak można nie mieć w kuchni mydła do mycia rąk :) Wiem, w końcu się tu trochę zadomowię, ale póki co wajcha w głowie zaklinowała się.

Mam dużo dużo ruchu. Zaliczam kilka spacerków dziennie z pieskiem na smyczy. W nocy wyszłam z dwójką równocześnie i prawie osiwiałam. Kiedy ostatecznie rozsupłałam plątaninę smyczy i psich łapek, kiedy oba wyrwały równo zgodną parą jak w psim zaprzęgu, pożałowałam, że nie mam sanek. A teraz udaję się na spacer po bieżni. Następnego posta napisze dla Was ta sama xbw ale trochę lżejsza.

Psie i kocie imiona są fikcyjne, ale reszta jak najbardziej autentyczna.


5 komentarzy:

  1. Twój dobry nastrój zaraża ^ ^ Nie przeczę, że zazdroszczę takiego stadka na smyczy, jako że zawsze czułam niedosyt, posiadając jednego psiaka. Ale pomimo iż koffam zwierzęta, i psy, i koty, do szaleństwa, to jednak mój psiok będzie ostatnim jakiego będę utrzymywać. Planuję żyć w "ruchomym święcie", jakby to powiedział Hemingway. Dzisiaj Antypody, jutro może gdzie indzie, kto mnie tam wie? Słońce w tych stronach rzeczywiście jest wspaniałe, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że praży o wiele silniej niż w najcieplejsze nawet lata w PL, ale jako że moja skóra jest lekko przewrażliwiona, opalać się nie mogę na gwałt. Kremy, filtry w ruch, ale to mi nie przeszkadza, bo jest ciepło. Wiesz, dzisiaj padał deszcz, ale nawet wtedy temp. sięgała ok. 25'C, także narzekać nie można. W Melbourne jest też podobnie, choć już w Piątek synoptycy przewidują prawie 40'C, także skoki temperatur powalają ;D Ale w naszym gniazdku jest zawsze idealnie, bo wiaterek znad Oceanu gasi największy nawet żar.
    O czym to ja chciałam..? Aha, Dopinguję Isię i Janowicza równie mocno, czasami pokazują ich w lokalnej TV, ale przelotnie. Tutejsi mają innych faworytów, nie znam się, więc nie będę celować, kto ma największe szanse. Trzeba trzymać kciuki, bo gra dopiero ruszyła, wszystko przed naszymi (Isia i N.), oby zaszli jak najwyżej.

    Pozdrawiam cieplutko :))) :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      Stadko na smyczy dobre na kilka dni, nie nadaję się do codziennego troszczenia się o zwierzęcą gromadkę w warunkach miejskich. Wszyscy się w sumie męczą. Trzeba podporządkować gadzinie tryb życia, funkcjonowania, poświęcić mnóstwo czasu i starań, i kasy. Nie można być swobodnym elektronem. Wyjście z domu na kilka godzin - wykluczone, a co dopiero wychodzenie regularne, a co dopiero wyjeżdżanie. Głupia szarpanina. Ma sens, ale w określonych okolicznościach, kiedy ktoś stacjonarnie funkcjonuje i nie ma zbyt wielu rozmaitych czasochłonnych zajęć i zainteresowań.

      Dokądkolwiek byś nie wyruszyła dalej, pisz, z każdego miejsca na świecie :) Podróże kształcą, a mądrego zawsze warto posłuchać (poczytać).

      Kiedy patrzę na opalone ciałka tenisistów, to też chcę na takie słońce! Ale, póki co, zadowalam się tarzaniem w śniegu :)

      Lokalną faworytką była na pewno Samantha Stosur, dziewiąta tenisistka świata, ale właśnie odpadła, w drugiej rundzie... A nasza eksportowa parka Isia i Jerzyk grają dalej.

      Usuń
  2. I oto chodzi, byle do przodu ^^ Życzę dużo słońca, co by wreszcie przebiło się przez te "chemiczne chmury" i dużo zdrowia, co by móc w spokoju realizować swoje plany.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przeczytałam w końcu Twój "wpis z głębokiej doliny". Oby nigdy więcej. Co do zagrożeń, to są na każdym kroku, chemia, plastik, promieniowanie wszelkie, ścieki, pleśnie. Nie ma możliwości by się schować, ukryć, ominąć. Ale warto być świadomym. Nasza noblistka Maria pojęcia nie miała, jak bardzo rujnuje sobie zdrowie. Co z tego, że wyhodujemy sobie własną marchewkę, kiedy nasiona będą chemicznie i genetycznie udoskonalone, ziemia skażona i deszcz też nie za czysty, nie mówiąc o substancji z wodociągów. No i te apteki. Co można? Żyć swoim życiem, podążać własnymi ścieżkami i myśleć, myśleć, po trzykroć myśleć :) Byle z umiarem, jednakowoż. Bo w tej dziedzinie też łatwo przesadzić, a w plątaninie ścieżek niemal same ślepe uliczki.

      Usuń
  3. As Karen Pouey, browser Lancaster's vice president of marketing, outs it: The active retinol reaches the cell with 100 percent efficiency. According to the University of Queensland noted that commercial emu oil products should look for.

    Feel free to surf to my web blog blog site

    OdpowiedzUsuń