Kiedy Bryś zadziera malutki łebek mocno w górę, sępiąc z miną kota ze Shreka cokolwiek, kawałek sera, chleba, orzeszek, i tylko ten łebek mocno zadarty spod klawiatury laptopa stojącego na biurku wyziera, to przypomina mi się moje oglądanie różnych katedr gotyckich. Katedrali Świętego Wita w czeskiej Pradze, katedry w Yorku, katedry drżącej ostatnio od metra w Kolonii, katedry w Ratyzbonie. Skąd to się u mnie wzięło w ogóle, to zamiłowanie do katedr? Czemu lata temu zaczęłam biegać po antykwariatach w poszukiwaniu odnośnej literatury, czemu dwukrotnie już śmignęłam, jak ulotkę informacyjną, "Filary ziemi" Folletta ? Bo wychowałam się na czterotomowej Encyklopedii Powszechnej PWN, nadzwyczaj wcześnie ogarnąwszy świat liter i złożonych z nich słów. A ulubionym obrazkiem w tej mojej książeczce dla dzieci była Katedra w Salisbury Constabla.
Syna wychowywałam już na Boschu :D
John Constable – Katedra w Salisbury
widok od strony ogrodu domu biskupiego
1823, Muzeum Wiktorii i Alberta, Londyn
beatka, ja cie przepraszam, ale ja tu g...widze z tym klimatycznym tlem w tle ;)
OdpowiedzUsuńAle ja, dziecięciem będąc, wpadłam w zachwyt. A i teraz wzroku ze wstrętem nie odwracam :)
Usuń