"Tam, na górze,
stoją dwa, duże,
to polskie, to nasze,
mego dziadka stare kamasze"
Polskie filmy miałam gdzieś, przez wiele lat. Oglądałam to, co wszyscy, co w tv, Kogel-mogel, Seksmisja i takie tam. Do kina tylko na zagraniczne, to samo na video, później na dvd, tylko kino obce. Oczywiście USA, jakieś produkcje europejskie, chętnie hiszpańskie, czeskie, azjatyckie (Kurosawa!). Włoskiego kina nie lubiłam, zmuszałam się do klasyków. Kino francuskie tylko przez przypadek. Ulubione kino skandynawskie, filmy fińskie. No i niemieckie, Werner Herzog, Wim Wenders, Volker Schlöndorff. Zdarzały się wyjątki, Popiół i diament, kino przedwojenne. Aż kiedyś coś mnie powiodło, do dziś nie wiem, co i dlaczego, do kina na Wszystko co kocham Jacka Borcucha. I chyba wtedy zaczęła się we mnie drążyć jakaś ścieżka. Ostatnio postanowiłam nadrobić nieco zaległości, zwłaszcza z kilku ostatnich lat. I polskie kino współczesne dosłownie mnie wessało. Straciłam głowę dla kreacji Andrzeja Chyry. Choć zagrał tak wiele różnych ról, to się nie nudzi, zjawisko przesytu nie pojawia się. Drugim moim polskim ulubieńcem jest Mateusz Kościukiewicz. Odkryłam z wielkim zdziwieniem, że o wiele bardziej wolę obrazki z polskich ulic, miast, wsi, prowincji, niż kolejne ujęcia wycięte z szablonu perfekcyjnego hollywoodzkiego high mega best level. Może za dużo Chopina ostatnio słuchałam, a może to kwestia wieku. A może nareszcie poziom się podniósł, autentyczność SIĘ przebiła. Nieistotne. Fakt faktem, wsiąkłam. Czego i Wam życzę.
chętnie bym wsiąkła, ale czasu mi brakuje :(
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś to wszystko nadrobię
tak, nadrobię, uda mi się :)
i ten milion książek rozpoczętych też dokończę :)
Dosiu, Ty masz prawo nie mieć czasu, matko czworga :) Niektóre filmy właśnie można z potomstwem edukacyjnie oglądać. Na pewno dzieci podrosną i czas się znajdzie, film można machnąć w dwie godzinki, ale życzę, byś i te dłuuugie godziny na książki wykroiła, oj, jak bardzo warto :)
Usuń