Michel Houellebecq:
"Zasadniczo jestem tylko twardogłowym mieszczuchem. Płaskim, pospolitym, pozbawionym stylu autorem, który zyskał literacką sławę tylko i wyłącznie na skutek nieprawdopodobnego uchybienia w poczuciu smaku, jakiego przed kilku laty dopuścili się zdezorientowani krytycy. Na szczęście od tamtej pory moje dychawiczne prowokacje zaczęły nużyć.
Obydwaj doskonale symbolizujemy przerażające skretynienie francuskiej kultury i umysłu, zauważone ostatnio, z całą surowością, lecz słusznie, przez pismo "Time".
W niczym nie przyczyniliśmy się do odnowienia francuskiej sceny electro. Nie umieszczono nas nawet w czołówce Ratatuja.
Płaszczyzna sporu została nakreślona".
Bernard-Henri Lévy:
"Od trzydziestu lat zadaję sobie pytanie, jak ktoś taki jak ja mógł, i nadal może, zwodzić. Od trzydziestu lat, zmęczony czekaniem na bystrego czytelnika, który wreszcie będzie umiał mnie zdemaskować, mnożę błazeńskie samokrytyki, pozbawione talentu, nieszkodliwe. Lecz oto trafia się okazja. Dzięki Panu, Pańskiej pomocy, być może mi się to uda. Dzięki Pańskiej i mojej własnej próżności. Mojej i Pańskiej niemoralności. Jak ująłby to inny godny pogardy człowiek, ale wyższych lotów niż my, Pan odkrywa swoje karty, ja swoje - co za ulga!"
Michel Houellebecq, Bernard-Henri Lévy - "Wrogowie publiczni" (Ennemis Publics)
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012, przełożył Marek J. Mosakowski, str. 7-9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz