Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

poniedziałek, 31 marca 2014

"Frankenstein" z Londynu




Przeczytałam "Frankensteina", obejrzałam trzy filmy o prawdopodobnych okolicznościach jego powstania "Gothic", "Remando al viento" i "Haunted summer". Do tego przyśnił mi się Benek, co uznałam za wezwanie do obejrzenia spektaklu zarejestrowanego na deskach Royal National Theatre. Uległam :)

Gwiazdy.
Jonny Lee Miller, właściwe imię Jonathan, nazwisko Lee po matce, nazwisko Miller po ojcu. Były mąż Angeliny Jolie. Pamiętam go z Hakerów i Trainspotting (ten blondynek).
Benedict Cumberbatch, no comments.
Danny Boyle, reżyser między innymi Płytkiego grobu, Trainspotting.

Obaj odtwórcy głównych ról grają także Sherlocka Holmesa. Czy to był klucz wyboru właśnie ich do obsady sztuki? Jonny Lee Miller to Sherlock z "Elementary", Benedict to Sherlock z "Sherlocka". W co drugim spektaklu aktorzy zamieniali się rolami grając raz Frankensteina, a raz Monstrum.

Scenariusz spektaklu napisał Nick Dear. Z założenia miał bazować na książkowym oryginale. Akcja scenicznego "Frankensteina" zaczyna się w momencie stworzenia: za woalu wyłania się człekopodobna naga dorosła Istota, oszpecona i odpychająca. Benedykt jako Wiktor zwiewa na jej widok, przerażony, zostawiając pole do popisu dla Lee Millera. A ten odgrywa rolę Monstrum po mistrzowsku. Zwłaszcza pierwsze "dziecięce" doświadczenia i radości, kontakt z roślinnością, deszczem, pierwszy śpiew ptaków (zachwycający moment, śpiew chóru, ptasi świergot i radosna muzyka). Do Potwora z czasem dociera okrutna prawda, że został porzucony, odepchnięty, samotny na zawsze. Podglądając życie pewnej kochającej się rodziny uczy się, na czym polegają stosunki międzyludzkie, pojmuje mowę, poznaje litery i czyta "Raj utracony" Miltona. Pragnie bliskości. Wchodzi w sympatyczną relację z niewidomym staruszkiem z chaty, a kiedy próbuje rozszerzyć znajomość na osoby widzące, zostaje odrzucony. W akcie zemsty (revenge) podpala chatę. W oryginale jest ona pusta, w spektaklu jej mieszkańcy giną w pożarze. Nick Dear dodał kilka momentów komediowych, których w pierwowzorze ani na jotę. Jednym z nich jest odpowiedź Potwora na pytanie Wiktora: - Czytałeś "Raj utracony"?! - Podobał mi się!

W spektaklu londyńskim to Potwór był bardziej ludzki i mniej potworny niż jego stwórca. Wiktor Frankenstein był w stosunku do swojego dzieła zimny i zdystansowany, momentami okrutny, co Benedict odegrał znakomicie (It Speaks!). Monstrum ma wytłumaczenie swojego postępowania. Samotność. I wielką, można by powiedzieć MONSTRUALNĄ, niepowstrzymaną potrzebę miłości i bliskości.

Potwór nie ma nikogo, niczego. Widzi nagle zwykłą rodzinę posiadającą dach nad głową, kominek, ogień, ciepłą strawę, ogród warzywny, wreszcie miłość wzajemną, uśmiechy, życzliwe słowa, muzykę i śpiew. Widzi, że rodzina jest razem, blisko, w kontakcie także dosłownie bezpośrednim. Taka zwykłość, taka normalność - ale nie dla Kreatury. Na dodatek oni tacy piękni, a on w najwyższym stopniu odrażający.

Sztuka przejmująca, Monstrum - wzruszające, całość zachwycająca. Wspaniała oprawa spektaklu, scenografia, efekty, oświetlenie, obrotowa scena. Chcę więcej takich akcji, z nagrywaniem TAM live i odtwarzaniem u nas w kinach. Bo na wypady do teatru do Londynu, póki co, nie mam co liczyć. Oj, zawyżyli chłopaki, zawyżyli, i co ja teraz, biedna, pocznę ;)

Zniknęłam. Żeby wrócić musiałam posłuchać Modern Talking. Grawitacja zadziałała, na szczęście.
"Atlantis is calling, S.O.S. for love"

FRAGMENTY 1
FRAGMENTY 1.
FRAGMENTY 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz