Stephen
Hawking urodził się 8 stycznia
1942 roku, równo 300 lat po śmierci Galileusza. Stwardnienie zanikowe boczne* zdiagnozowano, kiedy miał dwadzieścia jeden lat. Przewidywany czas życia: dwa - trzy lata, no, może pięć. Maksymalnie dziesięć. Niedawno obchodził 72. urodziny, ma troje dzieci, wnuki i zdążył się dwukrotnie rozwieść. Choroba drastycznie pustoszy organizm, ale mózg hula na całego i ma się równie dobrze, jak zawsze. Hawking pisze książki, wykłada, udziela się i stara się dobrze bawić, mimo skrajnych ograniczeń. Aktualnie jest niemal całkiem sparaliżowany i używa syntezatora mowy. Co jakiś czas ląduje na reanimacji a raz nawet potrącił go samochód. Ma iloraz inteligencji jak Kopernik, 160. Zajmuje się między innymi czarnymi dziurami, osobliwościami, entropią, Wielkim Wybuchem, tunelami czasoprzestrzennymi i poszukuje teorii wszystkiego. Jest geniuszem, niekwestionowanym. Kwestionowany jest kaliber jego geniuszu. Przeważnie ludzie, nawet fizycy, nie rozumieją tego, co mówi (w publikacjach, wywiadach).
Film "Hawking" (2004) zaczyna się na przyjęciu urodzinowym Stephena, jeszcze całkiem zdrowego, kiedy ten próbuje gościom puścić "Cwał Walkirii" Wagnera. Tańczy tylko jedna osoba, Jane, więc pod naciskiem zmienia płytę na typową dla przeciętnych radosnych przyjęć. Po wystąpieniu pierwszych objawów trochę się załamuje, ale ma u boku kobietę, więc zbiera się w sobie i z uśmiechem robi swoje, czyli pisze rewolucyjną pracę o osobliwościach. W filmie widzimy tylko krótki okres studiów w Cambrigde pod kierunkiem promotora Dennisa Sciamy, mozół przy wykonywaniu najzwyklejszych drobnych czynności, kilka dość beznamiętnych sytuacji z Jane, przyszłą żoną i wielką walkę o zachowanie jak najdłużej sprawności i samodzielności. Wątek Hawkinga, dość przygnębiający w ogólnym wydźwięku, przeplatany i łamany jest innym, trochę skeczowym, o dwóch amerykańskich astrofizykach udzielających telewizyjnego wywiadu z okazji otrzymania Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki.
"Hawking" jest dziwny. Nie wiem, po co nakręcony. Temat jest równocześnie chwytliwy i zniechęcający. Cieszę się, że jacyś szaleńcy zebrali się i przebrnęli przez ten trud. Chyba tylko w hołdzie dla geniuszu i niesamowitego uporu naukowca. Ogląda się ciężko, to znaczy, tak przypuszczam, bo ja przecież funkcjonuję w nadprzestrzeni ;)
W roli Stephena Hawkinga Benedict Cumberbatch.
*Amyotrophic lateral sclerosis,
ALS
Hawking
Wielka Brytania 2004
Reżyseria: Philip Martin
Scenariusz: Peter Moffat
ŚCINKI:
OdpowiedzUsuń* Droga Mleczna - Milky Way, cóż za urocza nazwa
* Hawking jako dziecko był uczniem dobrym, ale niewyróżniającym się. Kumple jednak jakoś go wyczuli, miał ksywkę "Einstein" :)
* Chodził do dziwnej szkoły, nauczyciele nie naciskali na uczniów by wkuwali, mieli się uczyć własnym tempem. Hawking nauczył się więc czytać dopiero w wieku 8 lat
* Ma doskonałą pamięć. Na studiach nie miał zbyt wielu książek, nie robił notatek. Pracował średnio godzinę dziennie
* Występy przed mikrofonem zaczyna zawsze od "Can you hear me?"
* Opowiada, że gdyby poczuł nadchodzącą śmierć posłuchałby trzeciej części Kwartetu smyczkowego Beethovena op. 132