Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

piątek, 28 marca 2014

"Haunted Summer"



Kolejna i już chyba ostatnia, filmowa wizja wydarzeń, które miały miejsce w czerwcu 1816 roku nad Jeziorem Genewskim w posiadłości Byrona. Reżyser, Ivan Passer, Czech z pochodzenia, współpracował z Milosem Formanem, więc pomyślałam, że choć film amerykański, to może będzie wystarczająco europejski. Był. Lord B, Shelleyowie (Mary praktycznie Shelley, formalnie jeszcze nie), Polidori (nazywany przez Byrona Polly Dolly) i Claire (męczyłam się z jej postacią, zatwardziale trwam w nieprzekonaniu do Laury Dern) spotykają się towarzysko. Byron prezentuje gościom "The Nightmare", obraz Füssliego. Panowie i Mary (Claire jest w stanie błogosławionym) eksperymentują z substancjami wpływającymi na świadomość. Inkub (incubus) z obrazu prześladuje Mary. W jej śnie przybiera postać ogromnego człowieka ze zdeformowana twarzą. Rozmowy toczące się dniami i nocami, urozmaicane są kolejnymi próbami samobójczymi Polidoriego. Mary, karmiąc się atmosferą panującą u Byrona, zaczyna pisać "Frankensteina".

Zastanawia mnie czy istniał wpływ defektu fizycznego kulejącego Byrona (problem ze ścięgnem Achillesa, deformacja stopy) na silnie obecny we "Frankensteinie" motyw postrzegania atrakcyjności człowieka poprzez jego wygląd.

"Haunted Summer", z obejrzanych trzech ("Remando al viento", "Gothic") jest najbardziej grzeczny, soft. W końcu opisuje spotkanie trzech wielkich umysłów, silnie na siebie wpływających. Nazwiska Byron i Shelley, po dwustu latach, nadal są wielkie i znane na całym świecie. I nie trzeba faktu tego spotkania trójki intelektualistów odskrobywać spod warstwy brudów, jak w przypadku poprzednich dwóch filmów. Ten najbardziej z trzech pasujący do naszego stereotypowego wyobrażenia romantyzmu, liryzmu. Jest w nim poezja, delikatność, ulotność. Ale są też nadzwyczaj silne, nie zawsze tłumione emocje.

W filmie można zobaczyć obrazy Turnera, posłuchać Hydna. Zdjęcia kręcono nad jeziorem Como. Ciekawa rola Philipa Anglima grającego Byrona. 

"Haunted Summer"
(Nawiedzone lato)
USA 1988
Reżyseria: Ivan Passer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz